Poniedziałek jest ostatnim dniem, kiedy Amerykanie mogą zapisywać się po polisy zdrowia w ramach reformy Obamacare, jeśli chcą uniknąć kary. Po fatalnym starcie jesienią giełdy ubezpieczeń przeżywają teraz oblężenie, ale sukces reformy wciąż jest niepewny.
Według ostatnich dostępnych danych po nowe prywatne polisy zapisało się do minionego czwartku nieco ponad 6 mln osób. To poniżej celu stawianego przez administrację, jakim było 7 mln do końca marca, ale mimo wszystko dobry wynik zważywszy na ogromne problemy techniczne, jakie towarzyszyły startowi reformy jesienią ubiegłego roku. - Będziemy znacznie powyżej 6 mln. Gdybym wam to powiedział w październiku lub listopadzie, to wybuchlibyście śmiechem - powiedział na poniedziałkowym briefingu rzecznik Białego Domu Jay Carney.
Oblężenie na zakończenie
To przekonanie wynika z faktu, że w ostatnich dniach oferujące polisy tzw. giełdy ubezpieczeń przeżywają prawdziwe oblężenie. Federalną stronę internetową HealthCare.gov - którą rząd prowadzi dla tych rządzonych przez Republikanów stanów, które odmówiły utworzenia własnej giełdy - odwiedziło w sobotę i niedzielę ok. czterech milionów osób. W poniedziałek przeciążenie było tak duże, że strona znowu zablokowała się na kilka godzin. Do centrum telefonicznego zadzwoniło w niedzielę więcej osób zainteresowanych polisami niż przez cały luty. Jeśli nieubezpieczeni, a posiadający pracę Amerykanie nie zapiszą się do końca dnia po polisy, wówczas zapłacą karę w postaci specjalnego podatku uzależnionego od wysokości dochodów (min. 95 USD). Administracja USA zdecydowała, że wystarczy, że chętni rozpoczną w poniedziałek procedurę, a ostatecznie zapłacą za polisy później.
Amerykanie sceptyczni
Obamacare, jak powszechnie nazywa się przyjętą w 2010 r. przez Kongres reformę (Affordable Care Act), uważana jest za najważniejszy projekt prezydenta Baracka Obamy. Z sondaży wynika jednak, że reforma wciąż nie cieszy się sympatią Amerykanów, w zależności od badania jest jej przeciwnych 43-46 proc. respondentów. Wiele osób, które miało wcześniej polisy, skarżyło się, że z powodu reformy ich ceny wzrosły, bo rozszerzony został obowiązkowy zakres ubezpieczenia. By wyjść im naprzeciw rząd zgodził się, że przez dwa lata możliwe będzie zachowanie starych polis. Ale dla części osób ceny spadły, co tłumaczy się m.in. wzrostem konkurencji na giełdach ubezpieczeń. Głównymi beneficjentami są jednak osoby chore i starsze, którym dotychczas firmy ubezpieczeniowe odmawiały polis lub kazały sobie za nie płacić znacznie więcej. Reforma tego zakazała.
Ubezpieczenia indywidualne
USA są jedynym bogatym krajem na świecie bez powszechnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Około 50 mln osób (15 proc. społeczeństwa) nie miało dotąd żadnej ochrony. Reformę przygotowano z myślą głównie o tych Amerykanach, którym ubezpieczenia zdrowotnego nie zapewnia pracodawca, a zarabiają tak mało, że nie było ich dotąd stać, by samodzielnie wykupić polisy. Zgodnie z reformą osoby zarabiające między 11,7 a 46,7 tys. USD rocznie dostaną przy wykupie polisy dotację od państwa. Natomiast osoby, które zarabiają jeszcze mniej, mają zostać objęte darmową opieką w ramach istniejącego rządowego programu dla najuboższych Medicaid. Ale kiedy Sąd Najwyższy orzekł w 2012 roku, że poszczególne stany mogą odmówić udziału w Madicaid, z tej oferty - mimo że finansowanej w pełni z budżetu federalnego - zrezygnowała prawie połowa stanów, w których rządzą Republikanie. W rezultacie zamieszkujący te stany Amerykanie, którzy nie kwalifikują się, aby otrzymać za darmo polisy dla najuboższych, bo pracują, ale jednocześnie zarabiają poniżej 11,7 tys. USD rocznie, by móc ubiegać się o polisę z dotacją, wciąż pozostaną nieubezpieczeni. Szacuje się, że w pozostałych stanach, które zgodziły na rozszerzenie zakresu Medicaid, dostęp do bezpłatnej ochrony zdrowia uzyskało ok. 5-6 mln nowych osób. Ponadto 3 mln młodych (poniżej 26 lat) zostało objętych ochroną w ramach polis rodziców (dotychczas obowiązywał limit 19 lat lub - w przypadku kontynuowania nauki - 22 lat).
Sukces przed nami?
Jest za wcześnie, by ocenić, czy reforma okaże się sukcesem. Jej powodzenie zależeć będzie m.in. od tego, jak wiele osób młodych i zdrowych wykupi polisy (te dane są wciąż niedostępne), rekompensując straty grożące ubezpieczycielom wskutek nowych wymogów. W przeciwnym razie firmy - jak już zagroziły - podniosą ceny polis w przyszłym roku dla dotychczasowych klientów, co zwiększy liczbę niezadowolonych z Obamacare. Republikanie, którzy cztery lata temu głosowali przeciw Obamacare, a potem 50 razy bezskutecznie próbowali ją obalić, wciąż grożą, że jeśli przejmą władzę, to uchylą reformę. Oczekuje się, że to, jak reforma jest postrzegana, odbije się już na jesiennych wyborach do Kongresu, w których stawką dla Demokratów i Obamy jest utrzymanie większości w Senacie.
Początki wdrażania Obamacare w 2013 r. były bardzo trudne.
Autor: mn/klim/ / Źródło: PAP