- Zaproponowane przez prezydenta metody walki z kryzysem są najgorsze z możliwych - tak orędzie Lecha Kaczyńskiego skomentował w TVN24 ekonomista Ryszard Petru. Prof. Stanisław Gomułka dodał, że zgłoszona przez głowę państwa chęć współpracy z rządem jest fikcyjna, bo współpraca taka miałaby być oparta na warunkach prezydenta. Obaj zgodzili się jednak, że rząd powinien jednoznacznie przedstawić sytuację naszej gospodarki.
36 minut z sejmowej mównicy Lech Kaczyński mówił posłom i reszcie Polaków o stanie Polskiej gospodarki, zagrożeniach jakie przed nią stoją i sposobach ich złagodzenia. Po raz kolejny zarzucił rządowi, że słabo walczy z kryzysem i wciąż trzyma się nierealnych założeń w budżecie, mydląc oczy Polakom deklaracjami, że "nie jest tak źle".
Lista danych i błędne wnioski
Ekonomiści, którzy komentowali w TVN24 orędzie prezydenta, byli zgodni w tym, że pierwsza część orędzia była rzetelną analizą sytuacji. Zawierała najnowsze dane o wzroście bezrobocia i spadku produkcji, jak i prognozy na przyszłość przygotowane przez czołowe organizacje ekonomiczne.
- W pierwszej części prezydent był na twardym gruncie danych i prognoz. Zadawał też rządowi sensowne pytania, m.in. o deficyt budżetowy i jego realną wielkość, bo rząd w mówieniu prawdy o tym jest bardzo oszczędny - mówił prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów i główny ekonomista Business Center Club. - Potem jednak deklarując gotowość współpracy z rządem podkreślił, że powinna odbywać się ona na jego warunkach - dodał.
A sposoby na walkę z kryzysem - zdaniem Ryszarda Petru - prezydent wybrał jak najgorsze. - Zaproponował obniżkę VAT, kwoty wolnej od podatku i olbrzymie wydatki stymulacyjne wzorem wielkich światowych gospodarek. - wyliczał Petru. - To jeszcze bardziej zwiększyłoby deficyt, a tego powinniśmy się wystrzegać - dodał.
Rządzie: chcemy prawdy!
Obaj ekonomiści poparli apel prezydenta do rządu, aby w sprawie kondycji gospodarki i budżetu wyłożył kawę na ławę. - Założonego na 18,2 mld zł deficytu na pewno nie da się utrzymać. Dlatego rząd powinien jasno powiedzieć, co w związku z tym zamierza zrobić - mówili zgodnie Petru i Gomułka. Podkreślali jednak, że wielkiego pola manewru gabinet Donalda Tuska nie ma. Jedyne co może, to ciąć wydatki, spróbować podwyższyć akcyzę, czy sięgnąć po dywidendę ze spółek, w których ma udziały - sugerował Petru.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24