Dane GUS o sprzedaży detalicznej pokazały, że w marcu 2008 r. wzrosła ona o 15,7 proc. To dużo mniej niż oczekiwane przez analityków przekroczenie granicy dwudziestu procent. Czy to kolejny sygnał o spowolnieniu gospodarki?
Z danych GUS wynika, że sprzedaż detaliczna w marcu wzrosła o 15,7 proc. rok do roku, wobec oczekiwanego przez rynek wzrostu o 21,4 proc. w ciągu roku.
Jednak zdaniem Bogdana Wyżnikiewicza z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkowego taki wynik o niczym nie świadczy. - Wzrost gospodarczy nigdy nie przebiega liniowo. Moim zdaniem za dużą wagę przywiązujemy do tego wskaźnika. Jest on trudno do obliczenia i nie bierze on pod uwagę inflacji - mówił ekspert na antenie TVN CNBC Biznes.
Ponadto według Wyżnikiewicza analitycy niepotrzebnie porównują ten wskaźnik z tzw. "oczekiwaniami rynku". - A to nic innego jak ankieta kilku osób, które reprezentują różne interesy - zaznaczył.
Nie ma powodu do paniki
We wtorek IBnGR prognozował, że wzrost gospodarczy w 2008 roku wyniesie 5,4 proc., natomiast w następnym roku spowolni do 5,1 proc. Jednak zdaniem Wyżnikiewicza to nie powód, żeby mówić o wyhamowaniu gospodarki.
- Po pierwsze rośnie konsumpcja, wynagrodzenia, zwiększa się też zatrudnienie. Rosną także inwestycje. Nadrabiamy w tej kwestii zaległości. To wystarczająco dużo powodów, które pozwalają się nie martwić - podkreślił. Zdaniem Bogdana Wyżnikiewicza polską gospodarkę może czekać lekkie spowolnienie, ale nie recesja.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES