- Jeśli w ciągu tygodnia premier nie spotka się ze związkiem w sprawie zwiększenia odpraw dla zwalnianych pracowników Stoczni Gdańsk, to przed jego domem w Sopocie wyrośnie namiotowe miasteczko - zapowiadają związkowcy. Współautorem inicjatywy jest wiceprzewodniczący stoczniowej "Solidarności" Karol Guzikiewicz, który niedawni próbował pozwać premiera "za działanie na szkodę zakładu".
Karol Guzikiewicz przypomniał, że w ramach planu restrukturyzacyjnego, przyjętego w lipcu przez Komisję Europejską, w stoczni zwolnionych ma zostać ponad trzysta osób. Kierowany przez niego związek nie zgadza się, aby osoby odchodzące z pracy w stoczni otrzymywały tylko świadczenia wynikające z ustawy o zwolnieniach grupowych.
W zależności od stażu pracy, zwalniany pracownik otrzymuje odprawę w wysokości trzech, dwóch lub jednej pensji.
Więcej niż "inni", ale mniej niż "inni stoczniowcy"
Guzikiewicz wyjaśnił, że załoga Stoczni Gdańsk oczekuje podobnej pomocy, jaką otrzymali stoczniowcy w Gdyni i w Szczecinie w ramach specustawy stoczniowej. Ponad 9 tysiecy odchodzących z tych zakładów osób otrzymało odszkodowania w wysokości od 20 do 60 tys. złotych, ofertę szkoleń zawodowych oraz zasiłek na czas przekwalifikowania się i poszukiwania zatrudnienia.
- 30 czerwca wysłaliśmy w tej sprawie list do premiera z prośbą o spotkanie i do dziś nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - podkreślił Guzikiewicz. Zapowiedział, że stoczniowa Solidarność czeka na spotkanie z szefem rządu do czwartku 27 sierpnia.
- Jeśli do niego nie dojdzie, to w przyszły piątek poczekamy na premiera pod jego domem w Sopocie. Rozbijemy ok. 10-12 namiotów i może wtedy premier znajdzie dla nas czas - dodał wiceszef stoczniowej "S".
Większościowym właścicielem Stoczni Gdańsk od stycznia 2008 roku jest ukraińska spółka ISD Polska, ok. 14 procent akcji firmy należy do Agencji Rozwoju Przemysłu oraz Korporacji Polskie Stocznie.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24