Agenci FBI odnaleźli teksańskiego miliardera Allena Stanforda i wręczyli mu cywilny pozew, wystosowany przez federalną Komisję Papierów Wartościowych (SEC), która oskarża go o oszustwo na sumę - bagatela - ośmiu miliardów dolarów.
Rzecznik FBI Richard Kolko poinformował, że Stanforda, który zniknął we wtorek po oskarżeniu go przez SEC, zlokalizowano we Fredericksburgu, w stanie Wirginia. 58-letni Stanford nie został jednak ani aresztowany ani zatrzymany. Ma jedynie oddać swój paszport.
Oficjalnie władze twierdzą, że nie ma podstaw, aby uważać, że rozmyślnie ukrywał się. SEC nie był jednak w stanie ustalić miejsca jego pobytu bez pomocy FBI.
Pomógł kryzysowi
Stanford jest oskarżony, wraz z trzema współpracownikami, o zdefraudowanie 8 miliardów dolarów, które uzyskał od inwestorów obietnicami gigantycznych zysków.
Konsekwencje afery dają się już odczuć w światowym systemie finansowym, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach. Inwestor miał tam udziały w bankach i prowadził rozległe interesy (także w USA, Szwajcarii i innych krajach). Rząd Wenezueli zmuszony został w czwartek do przejęcia banku, który był kontrolowany przez Stanforda.
Klienci banku Stanforda oblegają od środy jego filię w Saint John's, stolicy maleńkiego karaibskiego państwa Antigua i Barbuda, oraz oddziały w wielu krajach Ameryki Łacińskiej.
Według oceny magazynu "Forbes", osobisty majątek Stanforda wynosi ok. 2,2 mld dol. Stanford był również wpływową postacią na amerykańskiej scenie politycznej wspierając finansowo zwłaszcza Partię Demokratyczną.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24