NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej zaapelowała do premiera Donalda Tuska o interwencję w sprawie wyjaśnienia wysokości pomocy publicznej, udzielonej zakładowi po 2004 roku przez budżet państwa. Zdaniem Komisji Europejskiej było to 760 mln zł, zdaniem związkowców - 50 mln zł.
- Jest to największa afera finansowa w Polsce. Większa niż afera FOZZ. Mamy do czynienia z kradzieżą ponad 700 mln zł, w którą to musiały być zaangażowane osoby z najwyższych władz Rzeczypospolitej. Dlatego oczekujemy od Pana Premiera Donalda Tuska osobistego nadzoru nad tą sprawą - piszą związkowcy do szefa rządu.
Ktoś ukradł stoczni 700 mln?
Według Komisji Europejskiej, Stocznia Gdańska otrzymała pomoc publiczną w wysokości 760 mln zł
- Z informacji księgowych, niezależnych audytorów i urzędników Ministerstwa Skarbu i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nigdy taka kwota nie wpłynęła na konta Stoczni Gdańskiej SA - czytamy w oświadczeniu stoczniowej "Solidarności".
Według związku, Stocznia otrzymała pomoc publiczną w wysokości 50 mln zł w formie poręczeń i gwarancji kredytowych. Dlatego "S" zapowiada, że w piątek złoży do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku zawiadomienie o "popełnieniu przestępstwa dotyczącego największej kradzieży w historii Polski".
Kłopotliwy prezent
Bruksela i Warszawa już trzeci rok wyjaśniają, czy pomoc udzielona polskim stoczniom w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie, tuż po naszym wejściu do UE, była zgodna z zasadami konkurencji. Ostatnio KE stwierdziła, że nie i zagroziła, że jeśli stocznie i rząd polski nie przedstawią planów restrukturyzacji zakładów, to będą one musiały zwrócić pieniądze. Chodzi w sumie o prawie 1,3 mld euro. Zwrot tej kwoty oznaczałby dla stoczni bankructwo.
Skąd rozbieżności?
-Cały problem jest w metodologii liczenia tego, co uznaje się za pomoc publiczną - przekonuje w rozmowie z tvn24.pl rzecznik ministerstwa skarbu Macieja Wiewióra. Może to być sama pomoc finansowa, ale także pomoc materialna. - Komisja Europejska wyceniła ją w sumie na 742 mln zł. Nie wiem, skąd związkowcy wzięli 50 mln zł. My (ministerstwo skarbu - red.) i inwestor Stoczni Gdańskiej jesteśmy na etapie wyliczania tej kwoty, ale w tym momencie nie możemy podać żadnych konkretów - mówi portalowi tvn24.pl Maciej Wiewiór. Podkreśla jednak, że jego zdaniem ta kwota będzie mniejsza, niż ta, którą wyliczyła KE.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24