Przyszłość pasażerskich lotów za kilkanaście lat może wyglądać zupełnie inaczej niż obecnie. Projekty nowych samolotów i zastosowanych w nich rozwiązań mogą zmienić nie tylko całą branżę, ale i podejście do pasażera.
Loty pasażerskie to przede wszystkim biznes. I właśnie dlatego to pasażer może najmocniej stracić lub zyskać na nadchodzących zmianach. Tanie linie lotnicze od dawna robią wszystko, aby obniżyć koszty swoich usług, a tym samym zwiększyć zyski.
Na stojąco?
Jednym z rozwiązań jest „upychanie” w samolocie jak największej liczby pasażerów. Już kilka lat temu szef Ryanair Michael O'Lary mówił, że po usunięciu tradycyjnych foteli w Boeingu 737 zmieści się o 50 pasażerów więcej. Wprawdzie podróżujący przez cały lot trzymaliby się specjalnych uchwytów, ale za to bilety byłby jeszcze tańsze. Zatem teoretycznie zyskają więc obie strony. Przewoźnik, który zarobi więcej i pasażer, który kosztem komfortu przemieści się z punktu do punktu nieco taniej.
Latem tego roku Airbus, czyli jeden z największych producentów samolotów na świecie ogłosił, że chce opatentować składane siedzenia, w których pasażerowie przyjmą półsiedzącą pozycję. Koncern zastrzegał, że na razie nie planuje wprowadzać ich do użytku, ale może to zrobić w przyszłości.
Na wizualizacjach projektu widzimy, że pasażerowie znajdują się w pozycji półsiedzącej, a same "fotele" przypominają rowerowe siodełka i maja składane podłokietniki. Kiedy światowe media zaczęły wyśmiewać pomysł, a Brian Fung z "Washington Post" napisał, że urządzenia przypominają bardziej narzędzie tortur niż wyposażenie samolotu, producent wyjaśnił, że to tylko pomysł. Władze koncernu podkreśliły również, że „półstojące fotele” wcale nie muszą pojawić się w rejsowych samolotach. Przynajmniej na razie.
W pączku?
To jednak nie jedyny pomysł Airbusa. Koncern co roku próbuje opatentować tysiące rozwiązań, aby część z nich być może kiedyś wprowadzić w życie. Kilka dni temu świat obiegł projekt maszyny, w której siedzenia układają się w kształt pączka.
Oczywiście na razie to tylko futurystyczny pomysł, ale inżynierowie Airbusa twierdzą, że bardziej aerodynamiczny kształt kabiny sprawi, że maszyna spali mniej paliwa, a to oznacza znaczne oszczędności.
Minusem może być natomiast fakt, że znikną wózki z jedzeniem i napojami rozwożonymi przez stewardessy. Z jednej strony oznacza to mniejsze zyski ze sprzedaży przekąsek, ale z drugiej mniej obowiązków. To może stać się argumentem za obniżeniem pensji obsługi pasażerów. W nowym projekcie zupełnie zmieni się też sposób wchodzenia podróżnych na pokład. Do maszyny dostaną się oni przez schody prowadzące do drzwi rozmieszczonych wokół otworu na środku pączka.
Większy komfort?
Jednak projekty i udoskonalenia w samolotach przyszłości służą nie tylko oszczędnościom i wyciskaniu zysków. Są wśród nich także rozwiązania, które mają po prostu zwiększyć komfort pasażerów i ich przyjemność z lotu.
Takim pomysłem wydaje się projekt maszyny z przeźroczystą podłogą. Wprawdzie zapewne osoby bojące się latać doświadczą jeszcze większego przerażenia niżeli przyjemności, ale cała reszta powinna być zadowolona.
Linie lotnicze Virgin zabłysnęły pomysłem przeźroczystej podłogi, która sprawi, że odwieczna wojna o miejsce przy oknie może zamienić się w rywalizację o fotel przy przejściu. Oczywiście na wprowadzenie tego dość odważnego pomysłu w życie przyjdzie pasażerom trochę poczekać, bo w samolotach, pod podłogą kryje się wiele urządzeń i przewodów, które gdzieś trzeba będzie przenieść. Wiele szkoleń czeka też personel, który będzie musiał radzić sobie z podwójnie przestraszonymi pasażerami.
Ekran zamiast ścian
Jeszcze dalej z pokazywaniem pasażerom tego, co dzieje się na zewnątrz samolotu poszło Brytyjskie Centrum Rozwoju Innowacji. W projekcie swojego samolotu okna chce zastąpić wielkim ekranem, który będzie rozciągał się po obu bokach kadłuba.
Kamery zainstalowane na zewnątrz maszyny będą transmitować obraz na ekran, sprawiając wrażenie, że pasażerowie widzą to, co dzieje się dokoła. Zatem widok na zewnątrz miałyby nie tylko osoby siedzące przy oknie, ale także te w fotelach przy przejściu. Dodatkowo ekrany mają być zainstalowane w zagłówkach siedzeń.
Co nas czeka?
Eryk Kłopotowski, ekspert rynku lotniczego twierdzi, że ostatnie dwie dekady były rewolucją w dostępności do transportu lotniczego. Kolejne dziesięciolecia mogą przynieść ogromne zmiany w nowych obszarach.
- Rozwój techniczny samolotów będzie szedł w stronę efektywności, a więc przede wszystkim ograniczenia kosztów - zużycia paliwa, ale i ograniczenia hałasu. Przykładem może być tutaj, przeprowadzony przez United Airlines, pierwszy udany lot samolotu pasażerskiego przy wykorzystaniu paliwa wytworzonego z alg. Warto podkreślić, że dzisiejsze maszyny zużywają ok. 70 proc. mniej paliwa niż pierwsza generacja pasażerskich samolotów odrzutowych – mówi Eryk Kłopotowski i dodaje, że w przyszłości pojawią się nowe rozwiązania dotyczące silników, sposobu podróżowania i wyglądu statków powietrznych.
- Przyszłością jest rzeczywiście likwidacja okien w samolotach i zastąpienie ich ekranami, które pokazują co dzieje się na zewnątrz. Nie należy jednak liczyć, że takie konstrukcje będą masowe. Również dlatego, że u dużej części pasażerów może to wzmagać strach przed lataniem – ocenia ekspert.
Jeszcze większe?
Kłopotowski uważa też, że w przyszłości samoloty będą coraz większe i pojemne. Pokazuje to olbrzymi sukces Airbusa A380.
- Dużo zależeć będzie od tego, kto jakie rozwiązania będzie wprowadzał i jakie pojawią się ograniczenia ze strony politycznej. Warto przypomnieć, że np. Boeing lobbował za tym, żeby samoloty transportujące więcej niż 500 pasażerów były wyposażone w dodatkowe systemy bezpieczeństwa, co miało na celu ograniczenie rozwoju Airbusa w USA – przypomina Kłopotowski i dodaje, że szczęśliwie nie udało się przeforsować tej propozycji.
- Jednak to działanie pokazuje, że w rozważaniach o przyszłości lotnictwa należy uwzględnić bardzo ostrą walkę konkurencyjną pomiędzy największymi producentami wspieranymi przez rządy potężnych krajów – dodaje.
Większe oszczędności
Jacek Krawczyk, autor opinii nt. lotnictwa w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym twierdzi natomiast, że techniczny postęp pozwoli na zwiększenie oszczędności paliwa, zasięgu samolotów i komfortu pasażerów.
- Oczywiście możliwy jest jakiś potężny przełom, który radykalnie skróci czas podróżowania, ale to raczej kwestia więcej niż 20 lat. Projekty samolotów pasażerskich, które miałyby latać z prędkością kilku machów, co roku pojawiają się na największych targach lotniczych, ale to wciąż tylko wizualizacje i plany. Nadal nie mamy technologii, która by to umożliwiła albo jest ona skrywana w wojskowych laboratoriach i nie ma mowy o jej cywilnych zastosowaniach – twierdzi Jacek Krawczyk.
Ważny też pasażer
Zdaniem Krawczyka producenci samolotów i linie lotnicze w szukaniu oszczędności nie mogą posunąć się zbyt daleko.
- W Europie cały czas obserwujemy batalię między tradycyjnym modelem biznesowym i modelem niskokosztowym. Na lotach krótkodystansowych będzie liczyła się przede wszystkim cena, i tutaj ekonomiczny model latania będzie dalej zdobywał przewagę. Ale cięcie kosztów też ma swoje granice, poza tym jest też granica komfortu, poniżej której nawet najbardziej oszczędny pasażer zejść nie może – szczególnie w przypadku lotów długodystansowych. Dlatego na długich trasach równolegle będzie rozwijana oferta droższa, ale bardziej komfortowa oraz ta mniej wygodna, ale mniej obciążająca dla portfela. Wszystkie linie lotnicze będą nadal zabiegały o oba typy klientów – analizuje ekspert.
Osobisty szef kuchni?
Kłopotowski uważa natomiast, że linie lotnicze będą coraz bardziej różnicować klasy podróżowania.
- Z jednej strony mamy przykład Ryanair, który chciałby żeby podróżni na krótkich trasach przewożeni byli w pozycji półstojącej, co zwiększy liczbę pasażerów na pokładzie, a z drugiej strony pierwsza klasa w liniach oferujących trasy dalekiego zasięgu oferuje już dzisiaj coraz więcej luksusu, łącznie z prysznicem na pokładzie samolotu. Te różnice będą się pogłębiać w zależności od typu klienta danej linii, czy ważniejsze jest dla pasażerów przewoźnika, żeby mieć osobistego szefa kuchni, czy też bardzo niska cena – uważa Kłopotowski.
Autor: Marek Szymaniak, TT: @Marek_Szymaniak / Źródło: tvn24bis.pl