Zaledwie tydzień temu szefostwo serwisu społecznościowego MySpace zapowiedziało zwolnienie 1/3 swoich amerykańskich pracowników, a już dziś prezes zarządcy popularnej witryny poinformował o kolejnych zwolnieniach. Tym razem z MySpace pożegnają się pracownicy zagranicznych oddziałów serwisu.
Pracę straci około 300 osób - nie podano jeszcze niektórych szczegółów, ale przynajmniej 4 zagraniczne filie MySpace zostaną całkowicie zlikwidowane, a ich rolę przejmą większe oddziały w Londynie, Berlinie i Sydney.
40 procent na bruk
Łącznie z zapowiadanymi obecnie zwolnieniami, pracę w MySpace staci na całym świecie około 750 osób, co stanowi 40 procent zatrudnianej przez serwis kadry. Sposród zagranicznych pracowników MySpace, największe szanse na utratę pracy mają zatrudnieni we francuskim, włoskim, kanadyjskim oraz hiszpańskim oddziale firmy.
Liczni i nieefektywni
Owen Van Natta, szef serwisu, utrzymuje, iż zwolnienia są konieczne, ponieważ "pracowników jest za dużo i cały system zatrudnienia stał się w MySpace nieefektywny, co nie pozwala serwisowi być konkurencyjnym w obecnych warunkach rynkowych". Van Natta, który jest dawnym pracownikiem serwisu Facebook, planuje ostatecznie zredukować kadrę swojej nowej firmy do poziomu zbliżonego do tego z Facebook.com. Jedną z przyczyn problemów MySpace jest spadek wpływów z reklam, jaki dotyka ten serwis. Przewiduje się, że wpływy w tym roku będą dużo niższe niż w zeszłym, gdyż MySpace ma problem z utrzymaniem przy serwisie sporej części spośród swoich dotychczasowych użytkowników.
Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: MySpace.com