Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w latach 2006 -2007 miasta ściągnęły zaledwie 38 procent zaległości z podatków i opłat. Chodzi o należności z podatku od nieruchomości, od posiadania psa, opłat targowych, uzdrowiskowych czy parkingowych - wylicza do którego "Gazeta Prawna".
Pod koniec 2007 roku dłużnicy byli winni gminom aż 683 miliony złotych. Kontrolerzy NIK winą obarczają urzędników i nieprecyzyjne przepisy. Samorządowcy nie zgadzają się z wynikami raportu i twierdzą, że ściągają podatki tak skutecznie, jak urzędy skarbowe. Tłumaczą też, że niektórych długów, np. należności od likwidowanych firm, wyegzekwować si po prostu nie da.
Ale NIK wytyka, że do egzekucji przystępowano często po prawie 600–700 dniach, a zdarzył się nawet nawet przypadek, że było to 1371 dni od upływu terminu płatności. Połowa upomnień wystawiana jest po upływie ustawowych 30 dni od terminu płatności, a w skrajnych przypadkach nawet po ponad pięciu latach (kontrolerzy takie przypadki znaleźli w Kaliszu, Warszawie, Zabrzu i Płocku). Winą za taką sytuację NIK obarcza urzędników i nieprecyzyjne przepisy.
Źródło: Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu