- Zorganizujemy byłym pracownikom stoczni w Gdyni i Szczecinie spotkanie z nowym inwestorem zaraz po 17 sierpnia, kiedy mija termin płatności za aktywa zakładów - obiecał po spotkaniu z związkowcami minister skarbu Aleksander Grad. Zapewnił też, że nie zgodzi się na dalsze przesuwanie terminu płatności, ale inwestor zapewnił go kilkakrotnie, że z transakcji nie zrezygnuje.
Minister Aleksander Grad spotkał się w środę z przedstawicielami byłych już pracowników ze stoczni w Gdyni i Szczecinie. Chcieli się oni dowiedzieć się od ministra, jakie są prawdziwe intencje nowego właściciela zakładów i czy mają szansę na powrót do pracy. Niepokoi ich fakt, że tuż przed terminem płatności 400 mln zł katarski inwestor poprosił o jego przedłużenie z 21 lipca na 17 sierpnia. Powodem miał być list, który dostał od Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni. Byli udziałowcy zakładu piszą, że Stocznia Szczecin Nowa powstała bezprawnie i była pralnią brudnych pieniędzy. Katarczycy poprosili więc o dodatkowy czas na ponowny audyt, ale zapewnili, że stoczniami są nadal zainteresowani.
Wcześniej resort podał w komunikacie, że "zarzuty zawarte w liście nie znajdują potwierdzenia w sprawach prowadzonych przez organa wymiaru sprawiedliwości", i taką informację przekazał już inwestorowi.
Stocznie ruszą niebawem
Inwestor oficjalnie we wniosku, jak i dwukrotnie poza nim, zapewnił nas, że 17 sierpnia to jest data graniczna ostateczna i że on nie zamierza się wycofywać, tylko poprosił o przesunięcie terminu, co się przy takich transakcjach zdarza grad o stoczni
Minister tłumaczył też, że nastąpiło zawahanie po stronie banku, który finansuje inwestora. Bank uznał niepewność tej transakcji i zażyczył dodatkowych ekspertyz. - Analiza tego dodatkowego audytu prawnego z mojej wiedzy po stronie inwestora dobiega końca i jestem o to spokojny. Inwestor oficjalnie we wniosku, jak i dwukrotnie poza nim, zapewnił nas, że 17 sierpnia to jest data graniczna ostateczna, i że on nie zamierza się wycofywać, tylko poprosił o przesunięcie terminu, co się przy takich transakcjach zdarza - dodał minister. Wcześniej Donald Tusk zapowiedział, że jeśli do transakcji nie dojdzie, to zdymisjonuje Grada.
Zrobiliśmy wszystko co się dało
Minister wierzy jednak, że dobrze wypełnił swoje zadanie, i że wszystko dobrze się zakończy. Nie niepokoi go też, że w spotkaniu ze związkowcami nie uczestniczy nikt ze spółki Polskie Stocznie, która została powołana przez inwestora jako właściciel majątku stoczni. - Przedstawiciele spółki mają ważne spotkanie biznesowe w Katarze, którego nie mogli odwołać - wyjaśnił. Zapewnił, że jego resort zorganizuje podobne spotkanie zaraz po 17 w przyszłości.
- Nie będzie żadnej taryfy ulgowej dla inwestora. Jeżeli inwestor dopełni wszystkich spraw formalnych, doprowadzę do tego, by spotkał się ze stroną społeczną, by przedstawił jakie ma plany związane z zatrudnieniem i z uruchomieniem produkcji - podkreślił szef resortu skarbu.
Bo, jak dał do zrozumienia minister, stocznie to już teoretycznie nie problem jego resortu. - Rząd zrealizował specustawę stoczniową, która zapewniała zwalnianym stoczniowcom godny byt i program szkoleń - przypomniał. Dodał, że majątek był sprzedawany zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej - bez obciążeń i warunków, a inwestor zgodził się tam na kontynuowanie produkcji statków dobrowolnie.
Nie wszyscy są spokojni
Jacek Kantor z zakładowej Solidarności'80 w Stoczni Szczecińskiej Nowa powiedział po spotlkaniu, że Grad poinformował związki, iż gdyby transakcja sprzedaży majątku stoczni nie doszła do skutku, zakłady czeka upadłość. - To jest zapisane w tzw. specustawie stoczniowej. Sprawa trafi do sądu gospodarczego i będzie się toczył proces upadłościowy. Taka jest alternatywa w przypadku niepowodzenia procesu kompensacji - wyjaśnił Kantor. Powiedział też, że spotkanie z Gradem nie rozwiało wszystkich wątpliwości związkowców. - Nie było niestety przedstawiciela inwestora - prezesa Polskich Stoczni. Powiedziano nam, że prezes przebywa w tej chwili w banku inwestora, robiąc ostatnie ekspertyzy i szykując pieniądze na zapłatę za majątek stoczni - powiedział Kantor.
- W przypadku niedotrzymania umowy, polska strona będzie dochodziła na drodze sądowej roszczeń z tytułu niedojścia do skutku tej transakcji - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24