Przemieszczająca się nad Europą chmura pyłu wulkanicznego znad Islandii pogrążyła linie lotnicze w kryzysie, który - jak mówią - jest gorszy od tego po atakach na nowojorskie World Trade Center. Jak dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna", LOT, który ponosi ogromne straty finansowe, już zapowiada, że zwróci się do rządu o pomoc.
Jacek Krawczyk, szef rady nadzorczej PLL LOT, z którym rozmawiała gazeta, czeka w Hiszpanii na powrót do kraju. Ma nadzieję, że dotrze do piątku.
Do tej pory zarząd narodowego przewoźnika ma wstępnie wycenić wielkość strat poniesionych przez firmę od czwartku, gdy chmura pyłu unieruchomiła lotniska w większości Europy. Do piątku rada nadzorcza ma też zdecydować o ostatecznym kształcie wniosku o rządowe wsparcie.
Nieoficjalnie "DGP" wskazuje, że dziennie ma to być nawet 15 mln zł.
Niemieckim wzorem?
LOT liczy, że polski rząd pójdzie śladami niemieckiego. Tamtejszy minister gospodarki Rainer Bruederle zapowiedział, że gabinet Angeli Merkel jest skłonny rozważyć przygotowanie specjalnej oferty finansowej w celu pomocy przewoźnikom lotniczym, o ile nakaz zamknięcia przestrzeni powietrznej związany z emisją niebezpiecznego pyłu przez islandzki wulkan, utrzyma się jeszcze przez kilka dni.
Najwięksi europejscy przewoźnicy lotniczy mają jeszcze w tym tygodniu wystąpić do Komisji Europejskiej ze wspólną inicjatywą przygotowania planu pomocowego dla branży lotniczej.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"