Kryzys brutalnie obchodzi się liniami lotniczymi. Największe z nich liczą straty po pierwszym półroczu i ostatnim kwartale i drastycznie tną koszty. Ale zdaniem ekspertów przewoźnicy nie prędko się podniosą.
Problemy linii lotniczych trwają już grubo ponad rok. Wpierw dobijało je rekordowe drogie paliwo, a potem spadek liczby pasażerów. Najbardziej dostało się dużym przewodnikom, bo im zmiany i dostosowanie się do nowej sytuacji przychodzi trudniej. Szefowie przewoźników wymyślają najdziwniejsze pomysły, żeby zaoszczędzić kilka dolarów: proszą pracowników, żeby miesiąc pracowali za darmo i zmniejszają posiłki na pokładzie (British Airways), czy proponują, żeby pasażerowie sami nosili swoje bagaże albo płacili za toaletę na pokładzie (Ryanair).
Same straty
Liczby pokazują jednak, że sytuacja jest naprawdę ciężka. British Airways odnotowały w drugim kwartale 2009 roku stratę brutto w wysokości 148 milionów funtów. W tym samym okresie poprzedniego roku zyski firmy wyniosły 37 milionów funtów. Zarząd British Airways uważa, że na rynku brak jakichkolwiek oznak ożywienia, poza niewielkim sezonowym wzrostem w okresie wakacyjnym. Linie chcą zwolnić 3,7 tys. i zamrozić płace części załogi.
Z kolei francusko-holenderski przewoźnik Air France-KLM miał w drugim kwartale 496 milionów euro straty operacyjnej - to wynik prawie dwa razy gorszy niż oczekiwał rynek. Spółka nie podaje już nawet prognozy przyszłych wyników.
Do radykalnego cięcia kosztów szykuje się też Lufthansa. Jak pisze niemiecka edycja "Financial Times", oszczędności mają zbliżyć standard usług niemieckiego przewoźnika do tanich linii lotniczych.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24