Środowe zamieszanie na GPW to nie był błąd, a KNF bierze pod uwagę świadome działania. Ślad prowadzi do zagranicznego, europejskiego funduszu, który za 100 mln zł wykupił w środę akcje wszystkich spółek WIG20. W jakim celu nadmuchał ich wartość?
Jeden dom maklerski, realizujący zlecenie na 100 milionów złotych od jednego zagranicznego inwestora - to tajemnica cudu na wczorajszym fixingu - ujawnił w TVN CNBC Robert Wąchała, dyrektor departamentu nadzoru obrotu w Komisji Nadzoru Finansowego.
Zlecenie dotyczyło wszystkich spółek z WIG20, a KNF wykluczył, by było ono skutkiem pomyłki. Komisja Nadzoru Finansowego namierzyła już instytucję, która doprowadziła do "cudownego" odrobienia połowy strat środowej sesji.
KNF wkrótce zwróci się o pomoc prawną do nadzorcy rynku w tym w którym zarejestrowana jest ta instytucja, aby wyjaśnienia powodów dokonania zlecenia na fixingu. Wiadomo, że chodzi o jeden z krajów europejskich.
- Wyjaśniamy teraz tę sytuacje pod kątem ewentualnej manipulacji - zapewnia Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
"Zwyczajna przyczyna"
Giełda Papierów Wartościowych błyskawicznie podjęła wczoraj działania wyjaśniające. - Zawiadomiliśmy m.in. KNF, zawiesiliśmy też kilka spółek. Gdyby nie to, skok WIG20 na koniec sesji byłby jeszcze większy – powiedział Adam Maciejewski, członek zarządu GPW.
Sam prezes giełdy nie widzi jednak dużych powodów do niepokoju.
Za zlecenie odpowiedzialny jest jeden zagraniczny podmiot i jedno polskie biuro maklerskie Robert Wąchała, dyrektor departamentu nadzoru KNF
Jednak jego nazwy, a także wartości zlecenia władze GPW na razie nie chcą zdradzić. - Trudno już teraz potępiać to biuro, bo nie znamy wszystkich okoliczności sprawy - tłumaczył prezes.
Dwóch prezesów, dwa spojrzenia?
Nieco inaczej patrzy na sprawę jego poprzednik, były szef warszawskiego parkietu, Wiesław Rozłucki. - To przerasta wszystko, co działo się dotychczas na warszawskiej giełdzie – stwierdził wprost w TVN CNBC Biznes.
Według niego, wykres indeksu pozwala podejrzewać manipulację. – Ale nie wskazuje na pewno, że tak się stało. Mogę sobie też wyobrazić, że to zdumiewający zbieg okoliczności. Zresztą powszechnie krytykowany fixing jest całkiem niezłym lekarstwem na zmienność rynku. Bez fixingu byłoby znacznie łatwiej manipulować kursami na zamknięciu sesji.
Fixing zostaje
Po "cudownym" zakończeniu notowań również obecny prezes nie widzi powodu, by zrezygnować z fixingu. To jest bowiem jeden z postulatów, który pojawił się po wczorajszej sesji.
- Rezygnacji z fixingu, nie biorę pod uwagę, ponieważ to jest rozwiązanie, które jest stosowane praktycznie na wszystkich giełdach - powiedział Sobolewski.
Pozostania przy fixingu broni też Maciejewski. - To standardowy model prowadzenia notowań w całej Europie, którego celem jest właśnie zapobieganie manipulacjom. Gdybyśmy zlikwidowali fixing, można byłoby się spodziewać częstszych przypadków manipulacji, jak i zwykłych błędów inwestorów – tłumaczy.
Zmienią się zasady gry?
Jest natomiast bardzo prawdopodobne, że zmienią się zasady rządzące końcówką sesji. - Prawdopodobnie będzie to polegało na skróceniu fixingu, jak również na skróceniu dogrywki - zdradził prezes GPW.
Zmianę w przepisach sugerował też jakiś czas temu sam KNF - Jeszcze we wrześniu nadzór pytał GPW o to czy wprowadzone zostaną mechanizmy zabezpieczające przed takimi sytuacjami. Chodzi o np. wprowadzenie dodatkowych, wąskich widełek na wahania kursów na zamknięciu - powiedział Łukasz Dajnowicz.
Jeden dom maklerski i jeden inwestor złożył wczoraj po jednym zleceniu na wszystkie spółki wchodzące w skład WIG-u 20 Robert Wąchała, dyrektor departamentu nadzoru KNF
Spekulacje...
Ciągle nie jest znane biuro, z którego napłynęły chwiejące rynkiem zlecenia. Wiele jest za to sugestii, co do tego, jaki miał interes w przeprowadzeniu wczorajszego "spektaklu siły"
- Jeśli to rzeczywiście była zagranica, to przed nami wzrosty. Nie można jednak wykluczyć, że demonstrację siły urządziły sobie krajowe instytucje finansowe – na przykład jakiś majętny fundusz emerytalny, który postanowił bronić giełdy przed spadkami – powiedział "PB" jeden z rozmówców.
- Dla mnie ciekawszy niż koniec jest przebieg całej sesji. Dziwnie wyglądały tak duże spadki. A sam koniec? Ktoś, kto kupował przez całą sesję, postanowił po prostu pokazać siłę – komentuje z kolei szef dużego biura.
Nie można jednak wykluczyć, że demonstrację siły urządziły sobie krajowe instytucje finansowe – na przykład jakiś majętny fundusz emerytalny, który postanowił bronić giełdy przed spadkami.
Źródło: TVN CNBC Biznes, pb.pl
Źródło zdjęcia głównego: Robert Stankiewiicz, TVN CNBC Biznes