W sektorze bankowym już mamy "megakryzys" - uważa Ryszard Petru, ekonomista. Według niego, Polską gospodarkę czeka spowolnienie, ale stopniowe.
Szczególnie zła sytuacja na rynku walutowym - bardzo słaby złoty w stosunku do dolara, euro czy franka - to już realny sygnał o kryzysie w naszym kraju. - Te dane bezpośrednio wpływają bowiem na raty kredytów, które Polacy wzięli w obcej walucie. Muszą płacić wyższe raty, a takich osób jest sporo - mówił na antenie TVN24 Ryszard Petru, ekonomista.
Według niego mimo, iż złoty jest "wyjątkowo" słaby, przewalutowanie nie jest dobrym pomysłem i trzeba po prostu na jakiś czas "zacisnąć zęby" i przeczekać.
- Według mnie, najgorszym ruchem byłaby zmiana waluty naszego kredytu właśnie teraz. Podstawowa zasada w branży finansowej wyraźnie sugeruje, by nie kupować na górce i nie sprzedawać w dołku - tłumaczył Petru.
Jak długo trzeba zaciskać zęby i kiedy będzie z górki?
Według ekonomisty, przed nami jeszcze kilka miesięcy, choć "trudno podawać jakiekolwiek daty" bo już dwa tygodnie temu wydawało się, że dno, od którego można się odbić, jest blisko.
- Jednak złoty za chwilę powinien zacząć się umacniać. Jego gwałtowny spadek to m.in. efekt emocji inwestorów, którzy są zaniepokojeni osłabieniem forinta i problemami węgierskiej gospodarki - uważa ekonomista.
Chodzi o to, że inwestorzy patrzą na Polskę przez perspektywę regionu, dlatego odczuwamy problemy Węgier czy Ukrainy.
Megakryzys
- Megakryzys dotarł już do polskiego sektora bankowego. Banki sobie nie pożyczają, wstrzymano w dużym stopniu akcje kredytowe dla przedsiębiorców - powiedział ekonomista. To - jak twierdzi - za jakiś czas przełoży się na gospodarkę. - Zastopowane inwestycje, to mniejsze zatrudnienie. Ale to nie będzie gwałtowne - uważa.
Czy stać nas na kredyt?
- Jeśli kogoś stać, warto brać teraz kredyt we frankach - uważa Petru. Według niego to dobra deczyja. - W tym momencie kupujemy mało franków, więc kiedy złoty się umocni za jakiś czas, to mamy szanse sporo zarobić na tym kredycie i jego koszt nam wyraźnie spadnie - tłumaczył.
Ekonomista podkreśla jednak, że to pomysł dla osób o mocnych nerwach i głównie tych, które nie muszą, a mogą zainwestować jakiś kapitał. - Ogólnie, radziłbym się jeszcze wstrzymać z tego typu fundamentalnymi decyzjami. Pamiętajmy, że branie kredytu w obcej walucie to spekulacja, więc poleca się go osobom o mocnych nerwach - mówił.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24