Ministrowie zaciskają pasa, budżet ma potężny deficyt, ale KRUS dostanie... 15 mld zł. W kasie rolniczych ubezpieczeń nikt nie płaci podatków, choć nie wszystkim brakuje kasy. A na zmianę tego stanu szansa jest nikła, choć prawie każdy jej chce.
Chociaż od 1. października rolnicy z większym gospodarstwem będą płacić więcej, to do KRUS-u w przyszłym roku trzeba będzie dopłacić prawie 15,5 mld zł. Można by podnieść obecne symboliczne składki, ale idą wybory, a rolnicy mówią to, co zwykle.
- W tej sytuacji, jaka jest w rolnictwie, gdy wszystkie podstawowe działy rolnictwa są nieopłacalne, mówię tutaj moje zdecydowane NIE - kategorycznie stwierdził do mikrofonu Faktów TVN Henryk Idźkowski, rolnik ze wsi Roszki Chrzczony, posiadacz 14-hektarowego gospodarstwa.
Nie ma mocnych
Prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie mówi, że nie da się przygotować tylko zmian dotyczących KRUS- u. - Trzeba w ogóle odpowiedzieć na pytanie, jak rolników i rolnictwo włączyć w system finansów publicznych. Po po stronie świadczeń, a nie tylko po stronie brania - uważa Duczkowska-Małysz.
Bo poza propozycjami zwiększenia składek rządzący nie proponują rolnikom nic w zamian. - Mogę płacić więcej, ale mamy też uzyskać zapewnienie, że moja emerytura będzie stosownie dużo wyższa, jak średnia krajowa - mówi Zygmunt Smoła, rolnik z Chrzanowa, który posiada 560-hektarowe gospodarstwo.
Rząd pod nadzorem zespołu Michała Boniego, szefa doradców strategicznych premiera, pracuje, żeby to zmienić. Tyle, że na razie efektów prac nie widać. - My w tej chwili czekamy na efekty pracy tego zespołu, bo trudno dyskutować o czymś, czego nawet założeń nie ma. To trwa rok. Jak praca ma być solidna, to musi trwać. Sądzę, że to solidna praca - ironizuje Stanisław Żelichowski przewodniczący klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN