Kupić teraz, czy jednak poczekać... To pytanie zadają sobie ci, którzy myślą o kupnie auta. Z jednej strony dilerzy zachęcają promocjami i wyprzedażą rocznika 2009, a z drugiej - jest obawa, że auto z grudnia szybciej straci na swej wartości...
Światowy kryzys w branżę motoryzacyjną uderzył w sposób szczególny i w samochodowych salonach wciąż trwa wielkie oczekiwanie na klientów. - Nie spodziewajmy się żadnych wielkich zmian, a przynajmniej na lepsze. Należy się raczej spodziewać, że sprzedaż na początku roku będzie spadała - uważa Rafał Orłowski z firmy Automotive Suppliers.
Kupujemy tańsze
W tych warunkach widać pewne przemeblowanie - czy może "przeparkowanie": tracą producenci drożsi, zyskują ci, którzy oferują tańsze, lecz stosunkowo dobrze wyposażone modele. Jak wynika z danych za pierwszych 11 miesięcy 2009 roku, liderem sprzedaż jest Skoda, a zaraz za nią plasuje się Fiat. Obie marki notują cały czas wzrost sprzedaży, zaś zajmująca trzecie miejsce Toyota musi pogodzić się z 22-procentowym spadkiem. Do pierwszej ósemki przebojem wtargnęła zaś koreańska Kia, której sprzedaż wzrosła o prawie 32 procent.
- W ostatnim roku rzeczywiście marki japońskie nieco straciły, Koreańczycy wciąż zyskują. Juz od lat pozycja marek koreańskich rośnie, nie tylko w Polsce, ale również w Europie - mówi Wojciech Drzewiecki z badającego motoryzacyjny rynek Instytutu Samar.
Wyścig na promocje
Wiemy więc, co generalnie wpływa na decyzje kupujących auta. A co klient powinien zrobić teraz, gdy kuszą go wyprzedaże rocznika 2009? Kupić w grudniu, czy poczekać na styczeń?.
Wątpliwości nie mają eksperci z zajmującej się wynami samochodów firmy EurotaxGlass's: wszystko zależy od rabatu. - Jeżeli mówimy o segmentach niższych, autach małych, to upust na poziomie dwóch, trzech tysięcy jest wart zastanowienia się - stwierdza dyrektor EurotaxGlass’s Piotr Włodarczyk. W przypadku większych i droższych modeli, ten upust powinien wynosić około pięciu tysięcy zł - przy sprzedaży pojazdu po trzech latach nie powinniśmy w takiej sytuacji stracić.
Dyrektor Włodarczyk zauważa przy tym, że bardziej atrakcyjne dla kupujących oferty, w których dostajemy upust w gotówce, a nie w wyposażeniu. Zauważyli to producenci samochodów i stosują takie właśnie strategie.
Jak wynika z zestawienia najnowszych promocji motoryzacyjnych przygotowanego przez instytut Samar, jest w czym wybierać: przy kupnie dostawczego Citroena Nemo klient otrzyma teraz 2 tysiące złotych rabatu, w przypadku Nissana Quasqai - 4 tysiące, a nabywca sportowego Abartha 500 i Grande Punto w nadwoziu popularnych fiatów - 6,5 tysiąca.
Najdroższe auta, to już gigantyczne promocje. Na citroena C8 kupujący otrzyma zniżkę w wysokości 35 tysięcy czyli równowartość taniego "malucha"...
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES