Komentatorzy oceniają, że kanadyjska waluta przekształca się petrodolara. To efekt silnego powiązania tamtejszej gospodarki z cenami ropy naftowej, których obecne spadki są uważnie obserwowane w Kanadzie, ponieważ prowadzą do spadku kursu dolara.
Pierwotnie pojęcie "petrodolara" była stosowane wobec dolarów amerykańskich płynących do krajów OPEC w zamian za ropę naftową - i potem wydawanych przez bogate kraje arabskie. Stosowano je od 1973 roku. Jednak zdaniem komentatorów to pojęcie dobrze opisuje kanadyjską gospodarkę.
Spadają ceny ropy, spada kurs dolara
Obecne spadki cen ropy naftowej do poziomu najniższego od 2 lat, sprawiają, że maleje również kurs kanadyjskiego dolara. Jeszcze na przełomie 2011 i 2012 r. kanadyjski dolar w relacji do dolara amerykańskiego oscylował wokół parytetu, bywał nawet silniejszy od USD, ale potem „loonie” (potoczna nazwa kanadyjskiego dolara) zaczął słabnąć, a w miniony czwartek był wart 0,89 dolara amerykańskiego. Nie są to jeszcze tak niskie poziomy jak w marcu 2009 (0,77 USD), ale naftowa siła „loonie” staje się obecnie jego słabością. Kanadyjskie złoża ropy są trzecie co do wielkości na świecie, po Wenezueli i Arabii Saudyjskiej. Według danych Canadian Association of Petroleum Producers (CAPP), Kanada jest obecnie szóstym co do wielkości producentem ropy na świecie i poszukuje nowych rynków zbytu – w Azji i w Europie. Zaś w ostatnich tygodniach Unia Europejska zdecydowała, że nie będzie oznaczać ropy kanadyjskiej jako „brudnej”, co utrudniałoby jej sprzedaż w Europie. Spór o to trwał od ponad dwóch lat, kiedy Kanada zagroziła wniesieniem sprawy do Światowej Organizacji Handlu, jeśli UE uznałaby, że eksploatacja piasków roponośnych niesie większe zagrożenie dla środowiska niż wydobywanie ropy w tradycyjny sposób.
To w jaki sposób dolar kanadyjski i ceny ropy są ze sobą powiązane, widać także na giełdzie. 20 proc. kapitalizacji giełdy w Toronto stanowią właśnie firmy naftowe i gazowe. Sektor, który zatrudnia bezpośrednio lub pośrednio 550 tys. osób, wpłaca co roku do budżetu 18 mld dolarów kanadyjskich (ok. 54 mld zł).
Spadki cen ropy dotkną tylko Rosję?
Wysokie ceny ropy pozwoliły m.in. kanadyjskim firmom wydobywczym na rozwinięcie kosztownej produkcji ropy pochodzącej z piasków roponośnych. Ocenia się, że wydobycie takie jest opłacalne, gdy cena ropy wynosi lub jest wyższa niż 80 USD za baryłkę. Toteż obecne spadki cen ropy do poziomów niewidzianych od czerwca 2012 r. uświadamiają, jak bardzo kanadyjska waluta i gospodarka są powiązane z cenami ropy. W czwartek, jak podawał Bloomberg, West Texas Intermediate (cena baryłki ropy podawana na podobnej zasadzie jak ropa Brent z Morza Północnego) spadł na chwilę poniżej 80 USD za baryłkę, po raz pierwszy od 29 czerwca 2012 r. Duże zapasy ropy na świecie i niechęć krajów OPEC do cięcia wydobycia sprawiają, że – jak mówił agencji Bloomberga Eugen Weinberg, szef działu analiz surowcowych Commerzbanku „osiemdziesiąt to nowe sto dolarów, w dłuższym terminie 80 USD za baryłkę powinno być stabilnym poziomem”. Tymczasem w trzech najbardziej zależnych od cen ropy kanadyjskich prowincjach – Albercie, Saskatchewan oraz Nowej Fundlandii i Labradorze prognozowano ceny ropy między 97 a 105 dolarów za baryłkę. Kanadyjski budżet federalny ma zostać zrównoważony w przyszłym roku. Jednak eksperci nie wymieniają Kanady wśród krajów najbardziej dotkniętych spadkiem cen ropy. Eksperci cytowani przez Bloomberga mówili, że sytuacja będzie najcięższa m.in. dla Rosji, która zakładała prognozę dla cen ropy znacznie powyżej 100 USD za baryłkę. Eksperci wskazują, że pieniądze niewydane na benzynę trafią do kanadyjskiej gospodarki w inny sposób, obecnie zastępują obniżki podatków, a także mogą się przełożyć na obniżki cen innych towarów ze względu na niższe koszty transportu. Niższe ceny ropy i niższy kurs dolara mogą wyjść na korzyść kanadyjskiej gospodarce, nie tylko dlatego, że tani „loonie” zwiększa konkurencyjność eksportu. Część komentatorów zaczęła wskazywać, że gospodarka kanadyjska zależy w zbyt dużej części od eksportu surowców. Jak pisał w tym tygodniu m.in. Don Pittis, komentator publicznej telewizji CBC, ci, którzy straciliby pracę przy wydobyciu ropy naftowej, mogą zacząć pracować tam, gdzie obecnie kanadyjskie firmy zatrudniają tymczasowych pracowników zagranicznych, co jest odrębnym problemem ze względu na nadużycia. Ponadto, jak podsumowuje Pittis, niskie ceny ropy stwarzają wreszcie przestrzeń rozwoju dla innych typów przemysłu.
Autor: km / Źródło: PAP