Kontrolują częściej - ale najwyraźniej chorujemy naprawdę. No, może nie wszyscy: i tak uznali, że co dziesiąta z kontrolowanych osób zwolnieniu lekarskim jednak może pracować. Lekarze ZUS-u "odzyskali" dla swojej instytucji w sumie 141 milionów złotych.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych podkreśla, że zgodnie z ustawowymi uprawnieniami prowadzi kontrole zarówno pod kątem prawidłowości orzekania o czasowej niezdolności do pracy, jak i prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich.
Kontroli co do prawidłowości wystawienia przez lekarzy zwolnień chorobowych było w ubiegłym roku 312,9 tysięcy. To o ok. 25 tysięcy więcej, niż w roku 2009. Wtedy 12 procent kontroli zakończyło się uznaniem pacjenta za zdrowego - i cofnięciem zasiłku. W zeszłym roku okazało się, że zdrowych na "chorobowym" jest mniej - 10,3 proc. "Liczba dni ograniczonej w wyniku kontroli absencji chorobowej wyniosła 167,5 tysięcy" - podaje ZUS.
Gdy lekarz napisał "chory ma leżeć"...
Zakład kontroluje jednak też "prawidłowość wykorzystania zwolnień lekarskich" - czyli np. to, czy na zwolnieniu wypełniamy lekarskie zalecenia, a nie wykonujemy "fuchy" u szwagra. Taka kontrola w zeszłym roku objęła 68,9 tys. osób. "Wpadło" - i straciło prawo do zasiłku - 2,4 tys. osób, a ZUS cieszy się 3,4 mln zł pozostałych w kasie.
Zakład ma jeszcze jeden powód, by na zasiłku oszczędzić: kiedy spóźnimy się z dostarczeniem zwolnienia lekarskiego pracodawcy. W takim wypadku zasiłek zmniejsza - za okres od ósmego dnia niezdolności do pracy do czasu dostarczenia zwolnienia. W zeszłym roku w ten sposób zaoszczędził 8,5 mln zł.
Suma wszystkich wstrzymanych lub obniżonych zasiłków chorobowych w 2010 roku wyniosła 141,3 mln zł. W tym czasie ZUS wypłacił nam zasiłki chorobowe w łącznej wysokości 6,8 miliardów złotych.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych przypomina, że prawo przeprowadzania kontroli wykorzystania zwolnień lekarskich mają również pracodawcy zatrudniający powyżej 20 osób.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24