Jaka jest narodowa słabość Polaków? Hazard. Tylko w ubiegłym roku wydaliśmy na automaty do gry 8,5 miliarda złotych - to więcej niż wartość rodzimego rynku wódki - zauważa "Puls Biznesu". Jak dodaje, budżet państwa traci miliony na nieprecyzyjnych przepisach dotyczących hazardu.
Popularna maszyna do gry - tzw. jednoręki bandyta - choć nie jest nowością, to właśnie teraz robi furorę. Znajdziemy ją na stacjach benzynowych, w pubach i osiedlowych sklepikach. Jak zauważa "Puls Biznesu", jeszcze 2 lata temu w Polsce było ok. 22 tys. jednorękich bandytów. Do dziś ta liczba podwoiła się.
Czym uzasadnić ten boom? Operatorzy płacą absurdalnie niskie podatki i w dodatku wykorzystują luki w prawie - stworzone i tolerowane przez resort finansów - wskazuje gazeta.
Państwo traci miliony
Jak wylicza "Puls Biznesu", w ubiegłym roku operatorzy jednorękich bandytów zapłacili tylko 300 mln zł podatku, a więc prawie tyle samo co właściciele salonów z tzw. automatami wysokohazardowymi. Tyle że przychody tych ostatnich były trzy razy niższe - podaje "Puls Biznesu".
To dlatego, że operatorzy jednorękich bandytów manipulują stawkami wygranych, w tym ustawowo najwyższą 15 euro (ok. 60 zł). Budżet państwa stracił w ubiegłym roku na wykorzystujących luki w prawie właścicielach jednorękich bandytów ok. 200 mln zł - czytamy.
Ministerstwo Finansów przyznaje, że w ostatnim czasie dociera do niego coraz więcej sygnałów o przekraczaniu limitów stawek. Witold Lisicki, rzecznik wiceministra finansów i szefa Służby Celnej Jacka Kapicy, zapowiada wyjaśnienie sprawy.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu