W czterech pierwszych próbkach wieprzowiny pochodzącej z Irlandii poziom dioksyn nie przekraczał normy - poinformował zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski. Irlandzka wieprzowina mogła trafić nawet do tysiąca sklepów w Polsce.
Jażdżewski powiedział, że stężenie dioksyn w badanym mięsie było trzy razy niższe od poziomów określonych w przepisach Unii Europejskiej.
Próbki badał Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Mięso pochodziło z czterech zakładów – dwóch chłodni i dwóch zakładów przetwórstwa mięsa, znajdujących się na terenie województw: łódzkiego, mazowieckiego i wielkopolskiego.
W sumie do Polski z Irlandii trafiło ok. 700 kg wieprzowiny, głównie w postaci wątroby i boczku. Towar sprowadziło trzech importerów, którzy sprzedali go do 28 zakładów przetwórczych na terenie 9 województw w Polsce. Te następnie trafiły do sklepów. Podejrzane wyroby są obecnie zabezpieczane przez pracowników Inspekcji.
Nie ma zagrożenia dla ludzi
Już w środę europejska agencja ds. bezpieczeństwa żywności (EFSA) poinformowała, że spożycie skażonej dioksynami irlandzkiej wieprzowiny nie zagraża zdrowiu ludzi. Według EFSA, tylko konsumpcja dużej ilości takiego mięsa o najwyższym stopniu stężenia mogłaby zaszkodzić człowiekowi.
Dioksyny w mięsie wykryto w Irlandii w ubiegły piątek podczas rutynowego badania. Wieprzowinę wycofano ze sklepów. Przyczyną skażenia niebezpiecznymi dla zdrowa substancjami była zatruta pasza.
Według Komisji Europejskiej, irlandzka wieprzowina była eksportowana do 12 państw UE i kilku spoza Unii.
Źródło: PAP