Na biurku prezesa PZU Andrzeja Klesyka dziś wyląduje propozycja nowego kontraktu, z nową pensją - zapowiada "Puls Biznesu". Radzie nadzorczej jej przygotowanie zajęło aż pięć miesięcy od wejścia firmy na giełdę. W tym czasie do konkurencji odszedł jeden z członków zarządu - wg. gazety właśnie z powodu pieniędzy.
Jak ujawnia "Puls Biznesu", prezes Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Andrzej Klesyk ma zarabiać 100 tysięcy złotych miesięcznie. Czy jednak nową umowę podpisze, wcale nie jest przesądzone.
Dotychczas zarząd spółki zarabiał tyle, na ile pozwalała tzw. ustawa kominowa. Jednak od maja - czyli od czasu upublicznienia spółki - już w PZU nie obowiązuje. Rada nadzorcza przyjęła zaś nowe zasady wynagrodzenia kierownictwa dopiero w połowie ostatniego tygodnia.
Za długie negocjacje - niebezpieczne?
Już wcześniej, jak twierdzi "PB" właśnie m.in. ze względu na przeciągające się rozmowy o wysokości pensji, z zarządu PZU do konkurencyjnej Warty odszedł Rafał Stankiewicz. Eksperci krytykowali radę nadzorczą, że przez jej opieszałość gigant stracił kluczowego menedżera, który na dodatek nie ma zakazu konkurencji.
Według informacji "PB" Andrzej Klesyk może liczyć na około 1,2 mln złotych rocznie plus bonusy. Gazeta zauważa, że to dużo mniej niż dostają szefowie prywatnych firm ubezpieczeniowych czy banków, a niemal o połowę mniej niż zarabiają szefowie Orlenu czy Ciechu.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC