Tabloidy prześcigają się w podawaniu "sensacyjnych", nie zawsze prawdziwych informacji o gwiazdach, bo... są bezkarne. Przekonał się o tym Daniel Olbrychski po tym, jak pozwał "Super Express" za przedstawienie go jako alkoholika, a jego żonę, jako jego służącą. Sąd zdecydował, że gazeta ma jedynie przeprosić aktora i pokryć koszta procesu.
Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zasadniczą część pozwu aktora i jego żony wobec tabloidu za artykuł z 2009 r. o tym, że gdy "Olbrychski pije, żona powozi".
"Pani Krystyna wybierze aktorowi ciuchy, zrobi zakupy, zawiezie na obiad z lampką wina, a potem odwiezie do domu" - pisano o wizycie pary w centrum handlowym. "Wyczerpany trudnym dla mężczyzny popołudniem pan Daniel zasiadł dostojnie w terenowym subaru i pozwolił pani Krysi odwieźć się prościutko do domu" - dodano.
Olbrychski wraz z żoną pozwali za to gazetę, żądając przeprosin i zadośćuczynienia finansowego. Tego ostatniego jednak nie dostaną.
"Zwiększenie nakładu przez przedstawianie byle czego"
Na mocy wyroku wydawca "SE" oraz redaktor naczelny Sławomir Jastrzębowski mają przeprosić powodów na łamach swej gazety za "obraźliwe i nieprawdziwe" sugestie problemów alkoholowych i małżeńskich. Mają też zaprzestać dalszego naruszania dóbr powodów oraz zwrócić im ponad 6 tys. zł kosztów procesu.
Zarazem sąd uznał, że powodom nie należy się zadośćuczynienie od pozwanych, bo stopień naruszenia ich dóbr osobistych był znikomy, gdyż nie wpłynął negatywnie na ich życie.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Alicja Fronczyk mówiła, że powództwo jest zasadne nie dlatego, że powód pije alkohol czy też nie, ale dlatego, że gazeta z tego faktu wyprowadza oceny o ich "dziwnych" relacjach małżeńskich.
Według sądu, celem gazety wcale nie była weryfikacja oświadczenia Olbrychskiego o abstynencji, złożonego po śmierci Jana Pawła II, ale "cyniczna chęć zwiększenia nakładu przez przedstawianie byle czego".
Sąd: to nie zamach na wolność słowa
Zdaniem sądu, w sprawie nie chodziło też o "zamach na wolność prasy", jak podnosili pozwani, ale o "prześmiewcze i szydercze" przedstawienie relacji małżeńskich powodów.
Sędzia podkreśliła, że dla przeciętnego czytelnika wydźwięk artykułu był taki: "Alkoholik, wielki gwiazdor, pan i władca, jest przez swą żonę, niańkę czy służącą, obsługiwany". - Można dokonywać ocen znanych osób, ale pod warunkiem, że nie godzi to w ich dobra osobiste - powiedziała sędzia Fronczyk.
Gazeta: mieliśmy do tego prawo
Na ogłoszeniu wyroku nie było stron procesu ani ich adwokatów. Jastrzębowski powiedział PAP, że gazeta miała prawo powiedzieć Olbrychskiemu "sprawdzam" po jego publicznej deklaracji abstynencji.
- Dlaczego mam pokazywać go jako nie-alkoholika, skoro on sam przyznał, że zdiagnozowano u niego taką chorobę? - spytał retorycznie naczelny "SE".
Wyrok jest nieprawomocny. Jastrzębowski stwierdził, że decyzja o ewentualnej apelacji zapadnie po poznaniu pisemnego uzasadnienia wyroku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24