W pierwszych sześciu miesiącach tego roku Polacy praktycznie nie otwierali nowych rachunków emerytalnych - pisze "Gazeta Wyborcza". Raczej likwidowali istniejące już rachunki. W efekcie liczba IKE zmniejszyła się w ciągu zaledwie sześciu miesięcy o 40 tysięcy. W sumie na kontach emerytalnych odłożyliśmy do tej pory zaledwie 1,8 mld zł. Dla porównania, na lokatach bankowych trzymamy ponad 292 mld zł.
Polacy mogą odkładać dodatkowe pieniądze na emeryturę w tzw. III filarze już od niemal czterech lat. Oszczędzać można samodzielnie, otwierając indywidualne konto emerytalne (IKE) w banku, firmie ubezpieczeniowej, towarzystwie funduszy inwestycyjnych lub biurze maklerskim. Jednak w tej chwili IKE ma tylko 876 tys. Polaków.
Nie myślimy o starości
IKE od początku nie cieszyły się dużym zainteresowaniem Polaków, ale tak źle jak teraz jeszcze nie było. Dokładne dane nie są jeszcze znane, ale już teraz wiadomo, że więcej osób zdecydowało się zlikwidować konto, niż otworzyć nowe. Co gorsza, na IKE wpłacamy coraz mniej pieniędzy. W ubiegłym roku było to 1719 zł, czyli nie wykorzystaliśmy nawet ustawowego limitu. W tym półroczu jest jeszcze gorzej - średnie wpłaty to niewiele ponad 1,5 tys. zł.
Skąd tak niewielkie zainteresowanie III filarem? Z badań koncernu ubezpieczeniowego AXA wynika, że nie mamy potrzeby oszczędzania na przyszłą emeryturę. Tylko 37 proc. pracujących Polaków myśli o tym, żeby odłożyć jakieś dodatkowe pieniądze na emeryturę, podczas gdy na przykład w Czechach jest to niemal 80 proc.
Tak niskie wpłaty do III filaru stawiają pod znakiem zapytania sens całego przedsięwzięcia. - Nasze społeczeństwo w przeciwieństwie do społeczeństw zachodnich nie myśli o starości w kategoriach problemu, z którym musimy się zmierzyć. Osób, które tworzą sobie plany na starość, jest w Polsce bardzo mało - mówi dr Piotr Szukalski z Zakładu Demografii i Gerontologii Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.
Plany były inne
Zanim reforma emerytalna weszła w życie, jej twórcy zakładali, że tylko w ciągu pierwszego roku IKE otworzy od 650 tys. nawet do 7 mln Polaków. Specjaliści z banku ING przekonywali, że wpłacając na IKE ok. 300 zł miesięcznie przez 30 lat, możemy liczyć na powiększenie państwowej emerytury o 2085 zł (wypłacanej przez 15 lat, przy założeniu, że instytucjom prowadzącym nasze konta uda się wypracować 3-proc. roczny zysk). Przy miesięcznych wpłatach 100 zł dodatkowa emerytura wyniosłaby 697 zł.
To wszystko nie przekonało jednak przyszłych emerytów.
Polacy się mylą
Polacy są przekonani, że nie opłaca się dodatkowo oszczędzać, bo i tak emerytura będzie co najmniej tak samo wysoka jak nasze ostatnie wynagrodzenie. Aż jedna trzecia badanych liczy nawet na to, że będzie zdecydowanie wyższa. Nic bardziej mylnego - pisze "Gazeta Wyborcza". Emerytura z ZUS-u i otwartych funduszy emerytalnych (czyli I i II filaru) dla 65-letniego mężczyzny nie przekroczy 60 proc. jego ostatniej pensji. Kobiety mogą dostać jeszcze mniej.
- Jeśli teraz nie zaczniemy myśleć o dodatkowym zabezpieczeniu finansowym, to na starość będziemy klepać biedę - przestrzegają ekonomiści.
I potrzebują zachęty
Rząd zastanawia się jak zachęcić dwudziesto- i trzydziestolatków do odkładania na emeryturę.
Nad zmianami mającymi uatrakcyjnić III filar pracuje już Ministerstwo Pracy. Przygotowany przez resort projekt nowelizacji ustawy o IKE zakłada zwiększenie dwukrotnie limitu wpłat - do 8 tys. zł. Ministerstwo Pracy proponuje też, żeby można było wypłacić część oszczędności, nie tracąc zwolnienia z podatku Belki. - Zachęciłoby to do odkładania na emeryturę osoby, które nie chcą zamrażać na dłużej całych swoich oszczędności - mówi dr Filip Chybalski, ekspert emerytalny z Politechniki Łódzkiej.
Polska Izba Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych proponuje dodatkową ulgę podatkową dla osób oszczędzających w III filarze. Izba chce, żeby każdy mógł odpisać rocznie od podstawy opodatkowania do 12 tys. zł. Dzięki temu oszczędzilibyśmy przynajmniej 19 proc. wpłaconych do IKE pieniędzy.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"