Firma Google zmieniła warunki licencji swojej nowej przeglądarki internetowej Chrome. To odpowiedź na obawy wielu internautów, zgłaszanych także na portalu tvn24.pl, że Google próbuje uzyskać prawa do treści publikowanych przez użytkowników nowego programu.
Pierwotny tekst umowy licencyjnej przekazywał firmie Google prawa do wszystkiego, co użytkownik przeglądarki Chrome publikuje lub przesyła w internecie. Spowodowało to masowe protesty osób, które pobrały nowy program i przeczytały warunki licencji, zamiast je automatycznie zaakceptować.
Firma bardzo szybko zareagowała na krytykę. Rzecznik Google zapewnił, że za kontrowersyjnymi zapisami nie kryła się chęć oszukania internautów.
- Aby ułatwić użytkownikom korzystanie z naszych usług, staramy się wykorzystywać te same licencje (Universal Terms of Service) we wszystkich naszych produktach. Czasem jednak może to spowodować, że ich treść nie pasuje do konkretnego produktu, i tak było w przypadku Google Chrome. Dlatego rozpoczęliśmy pracę nad szybką zmianą 11 punktu umowy licencyjnej Google Chrome. Zmiany obejmą wszystkich, którzy ściągnęli naszą nową przeglądarkę - zapewniła Rebecca Ward, starszy konsultant ds. produktu Google Chrome.
A korzystających z nowej aplikacji jest już bardzo wielu. Po 10 godzinach od jej udostępnienia licznik użytkowników pokazał ponad 14 milionów (czyli około 1 proc. internautów - dane firmy Net Aplications).
11.1 Użytkownik zachowuje prawa autorskie i wszystkie inne już przez niego posiadane prawa do Treści zgłaszanej, publikowanej lub wyświetlanej w Usługach lub za ich pośrednictwem nowy punkt 11 licencji
Problematyczny zapis
Chodziło o punkt 11 licencji mówiący, że: "Zgłaszając, publikując lub wyświetlając treść, Użytkownik udziela Google stałej, nieodwołalnej, ważnej na całym świecie, nieodpłatnej i niewyłącznej licencji na reprodukcję, adaptację, modyfikację, tłumaczenia, publikację, publiczne odtwarzanie, publiczne wyświetlanie i rozpowszechnianie wszelkiej Treści zgłaszanej, publikowanej lub wyświetlanej w Usługach lub za ich pośrednictwem". Nowa wersja [patrz ramka obok] nie budzi już zastrzeżeń.
Polska licencja wciąż nie została poprawiona (stan na 5 września rano). Należy jednak liczyć na to, że już niebawem jej nowa wersja zostanie użytkownikom przedstawiona.
Stary problem...
Sytuacja z licencją Chrome'a przypomina wcześniejsze problemy firmy, jakie dotyczyły zeszłorocznej licencji dla usługi Google Docs (Dokumenty Google - internetowy edytor dokumentów tekstowych, arkuszy kalkulacyjnych i prezentacji). Początkowo Google zapewniło sobie równie szerokie prawa do treści zamieszczanych przez użytkowników. Jednak dość szybko z tego zrezygnował w odpowiedzi na niepokoje internautów.
Źródło: bbc.co.uk, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA