Weekendowe doniesienia o epidemii świńskiej grypy za Oceanem przestraszyły giełdowych inwestorów tylko na jakiś czas. Największe europejskie parkiety zakończyły dzień na niewielkich plusach. Nieco gorzej było na giełdach rynków wschodzących, takich jak Polska, chociaż oznak paniki nie było.
Jako pierwsze na doniesienia z Meksyku, gdzie na świńską grypę zmarło już ponad sto osób, zareagowały parkiety w Azji. Większość z nich zakończyła poniedziałek pod kreską, a liderami spadków były linie lotnicze i biura podróży. Rozprzestrzeniająca się choroba zapowiada bowiem redukcję globalnego ruchu turystycznego.
Jedni tracą, inni zyskują
Ten trend widać było także na początku dnia w Europie, gdzie informacje z Meksyku wpisały się w ogólne pogorszenie nastrojów na rynkach. Inwestorzy zareagowali na nie wyprzedażą akcji linii lotniczych: kurs Lufthansy spadł o 9,54 proc., walory British Airways i Air France-KLM staniały o 8 proc.
Tracą też firmy z branży turystycznej: akcje sieci hoteli Accor ok. godz. 11 taniały o 6 proc., a papiery Tui Travel o 5 proc. Po drugiej stronie rynku znalazły się koncerny farmaceutyczne: wycena GlaxoSmithKline wrosła o 5,82 proc. proc., kurs Roche Holding (producent głównego leku przeciwko wirusowi) zwyżkował o 3,51 proc., a notowania Sanofi-Aventis o dwa proc.
Europa odporna, Polska mniej
Generalnie jednak europejskie giełdy zamknęły się na zielono. FTSE 100 w Londynie zyskał 0,27 proc., DAX 30 we Frankfurcie - 0,42 proc, a CAC 40 w Paryżu stracił zaledwie 0,01 proc. Gorzej poradziły sobie giełdy rynków wschodzących, które, jak zwykle w czasie podwyższonej niepewności nie cieszyły się powodzeniem wśród inwestorów. Głóny indeks w Budapeszcie - BUX spadł o pół proc., a WIG20 w Warszawie o 1,5 proc.
Indeksy na meksykańskiej giełdy zaczęły za Oceanem dzień na ponad trzyprocentowtch minusach. Panice oparła się Wall Street, gdzie po ujemnym otwarciu indeksy wyszły "na zieloną stronę".
Źródło: Reuters, Bloomberg, BBC, wsj.com, bankier.pl, money.pl