Warszawska giełda, w ślad za rynkami światowymi, zaliczyła mocne spadki. Wartość WIG20 na zamknięciu notowań wyniosła 2579,15 punktów. To najgorszy wynik od września 2010 roku. Kiepskie notowania w Warszawie to reakcja na duże spadki na giełdach za oceanem i wysokie notowania franka. Waluta Szwajcarii pomimo zapowiedzi interwencji Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB), po południu znów drożeje. Frank kosztował 3,68 złotego.
Kurs WIG i WIG20 straciły w środę odpowiednio po 3,86 procenta i 3,26 procenta. Wartość WIG wyniosła na zamknięciu 44 536,67 punktów. WIG20 2579,15 punktów.
Silne spadki na giełdzie to skutek braku optymistycznych informacji z rynków zagranicznych. W USA mimo zapobieżenia przez polityków niewypłacalności państwa, na Wall Street wskaźniki notowań nie zazieleniły się. Dow Jones zaliczył dziewiąty dzień spadków pod rząd. To rekord w historii tego wskaźnika od 1978 roku.
Ciągłe znaczne spadki za oceanem nie nastrajają graczy na polskiej giełdzie do zakupów. Na dodatek Amerykanie ciągle nie mogą się pochwalić danymi, mówiącymi o przyśpieszeniu wzrostu gospodarki. Pesymistycznie nastraja również ciągłe zamieszanie związane z problemami finansowymi państw UE, zwłaszcza Włoch i Hiszpanii.
Naczynia połączone
W Polsce do problemów globalnych dokładają się również obawy związane z ciągłym umacnianiem się franka do złotego. W środę szwajcarska waluta pobiła historyczny rekord, ustawiając poprzeczkę na wysokości 3,74 złotego za franka. Po porannym szczycie, nastąpił spadek, będący wynikiem zapowiedzi interwencji SBN.
Szwajcarzy poinformowali w komunikacie, że nie będą tolerowali umacniającego się franka i będą podejmowali działania osłabiające walutę. Zdaniem SNB frank jest "ogromnie przewartościowany", co pogarsza perspektywy szwajcarskiej gospodarki. Dzięki ostrzeżeniu Szwajcarów, w ciągu godziny frank potaniał o dziewięć groszy.
Niewystarczająca interwencja
Pomimo chwilowego spadku kursu szwajcarskiej waluty, po południu znów zaczęła ona drożeć. - Pogarszające się nastroje sprawiają, że efekty interwencji Banku Szwajcarii zostały w dużym stopniu zniwelowane - powiedział analityk X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień.
Jego zdaniem interwencja to pozytywny krok, ale okazała się niewystarczająca, by zmienić sytuację na rynku. - Mamy też inne czynniki, które uniemożliwiają, aby sytuacja się zmieniła. Inwestorzy zaczęli zdawać sobie sprawę, że gospodarka globalna będzie rozwijać się wolniej, bo mamy szereg innych niesprzyjających czynników: wysokie ceny ropy, ograniczenia fiskalne w wielu krajach - powiedział Kwiecień.
Tymczasem, jak zaznaczył, na rynku dominował pogląd, iż czeka nas tylko kilka słabszych miesięcy i szybszy wzrost powróci. - W momencie, kiedy widać, że nic takiego się nie stanie, wielu strategów dostosowuje swoje oczekiwania do rynku, co widać było dziś na rynku akcji - powiedział Kwiecień. Dodał, że złoty zachowuje się jednak relatywnie stabilnie względem dolara i euro. Niestety, względem szwajcarskiej waluty złoty traci znacznie mocniej. O godzinie 17.40 za franka trzeba było zapłacić 3,68 zł, za dolara 2,81, a za euro 4,03 zł.
Będą nowe rekordy?
Analityk TMS Brokers Przemysław Gerschmann wskazał, że dla kursu złotego wobec franka kluczowe będą kroki, jakie podejmie szwajcarski bank centralny w najbliższych dniach. - Jeśli interwencja się powiedzie, to możemy spodziewać się powrotu do ceny 3,50 zł za franka. Bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz, że rosnący popyt na bezpieczne aktywa umocni franka do nowych rekordowych poziomów - ocenił Gerschmann.
Źródło: PAP