Wydaje się, że kurs szwajcarskiej waluty przestał już zważać na jakiekolwiek informacje z rynku - wtorek to kolejny dzień z nowym rekordem siły wobec polskiego złotego. Późnym wieczorem za jednego franka trzeba było zapłacić już 3,72 zł - prawie 3 proc. więcej niż w poniedziałek.
Frank już w poniedziałek bił kolejne rekordy, ale dziś okazało się, że kurs 3,62 zł był tylko przystankiem w drodze do góry. We wtorek kurs nadal rósł, choć już nie w tak spektakularnym tempie - po godzinie 18 kurs oscylował w okolicy 3,67 zł.
Europa potrzebuje sprzyjających okoliczności - uspokojenia na rynkach i wzrostu gospodarczego. Wzrost może być słabszy niż wcześniej zakładano, a Amerykanie skutecznie zadbali o to, by uspokojenia na rynkach nie było. W efekcie mamy znów wyprzedaż obligacji w Europie i nowe rekordy franka - ocenia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB
Kiedy skończy się marsz w górę?
Wtorkowe nowe szczyty to wynik ogólnego umocnienia franka i nakładającego się na to osłabienia złotówki wobec głównych walut.
Wysoki kurs franka powoduje szybsze bicie serca u około 700 tysięcy Polaków, którzy zaciągnęli w tej walucie kredyt. Droższa szwajcarska waluta oznacza, że będą musieli płacić większe raty.
Większość analityków jest jednak zdania, że na dłuższą metę tak wysoki kurs franka jest nie do utrzymania. Według ich prognoz w średnim terminie będziemy obserwować spadek jego kursu.
Nie będzie interwencji
Zdaniem analityka DM BOŚ Marka Rogalskiego, kredytobiorcy na razie nie mają co liczyć na interwencję banku centralnego Szwajcarii, który mógłby próbować osłabić rodzimą walutę. Jak zauważa, we wtorek rano opublikowano dane o sprzedaży detalicznej w Szwajcarii - w czerwcu wzrosła ona o 7,4 proc. r/r wobec spadku o 3,9 proc. w tym samym ujęciu w maju. - Nie ma tym samym argumentów do interwencji na rynku franka - mówi.
Rynki są też niespokojne o sytuację w Stanach Zjednoczonych i na Starym Kontynencie. - Europa potrzebuje sprzyjających okoliczności - uspokojenia na rynkach i wzrostu gospodarczego. Wzrost może być słabszy niż wcześniej zakładano, a Amerykanie skutecznie zadbali o to, by uspokojenia na rynkach nie było. W efekcie mamy znów wyprzedaż obligacji w Europie i nowe rekordy franka - ocenia główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień. Jego zdaniem, na razie musimy przygotować się na wzrosty franka.
Na niestabilną sytuację w krajach strefy euro wskazuje też Rogalski. Uważa on, że jeżeli Włochom, czy Hiszpanii zacznie grozić recesja, to będzie im bardzo trudno wyjść z rosnącej pętli zadłużenia. - Dodatkowo trzeba się też liczyć z tym, iż fakt ten będą chcieli skrupulatnie wykorzystać spekulanci - widać, że rentowności obligacji tych krajów znów idą mocno w górę - argumentuje ekspert.
Źródło: tvn24.pl, PAP