3,74 zł trzeba było płacić w środę przed godziną 9. za franka szwajcarskiego. To nowy i kolejny w ostatnich dniach rekord kursu tej waluty. Do akcji wkroczył jednak Bank Szwajcarii i ok. 45 minut później frank kosztował już jednak 3,63 zł - o ponad sześć groszy taniej niż we wtorek. Po wysokim otwarciu tanieć zaczęły też euro i dolar, do odpowiednio 4,02 i 2,82 zł.
Na rosnący kurs franka zareagował w środę tamtejszy bank centralny. Chwilę po godzinie 9. wydał komunikat, w którym ogłosił, że waluta, którą emituje, jest bardzo przewartościowana co zagraża tamtejszej gospodarce. Cel dla stawki dla trzymiesięcznego Liboru został zawężony do przedziału 0,00-0,25 z 0,00-0,75 proc.
- Szwajcarski Bank Narodowy nie będzie tolerował umacniającego się franka i będzie podejmował działania osłabiające walutę. SNB uważnie obserwuje rozwój sytuacji na rynku walutowym i gotów jest podjąć kolejne działania zapobiegające umacnianiu się franka szwajcarskiego, jeśli będzie to niezbędne - poinformowano w komunikacie, po którym frank potaniał w pół godziny o ponad 10 groszy.
Wpuszczą na rynek 50 mld franków, by osłabić walutę?
Szwajcarzy zirytowali się umacniającym się frankiem. Podjęte działania mają szansę powodzenia, bo do tej pory na rynku wszyscy byli przekonani, że Szwajcaria nic nie zamierza z tym zrobić rogalski o franku
Także w opinii analityków domu maklerskiego X-Trade Brokers bank Szwajcarii wydał zdecydowany komunikat i wprowadza szereg istotnych zmian w polityce, a wszystkie mają na celu osłabienie franka.
W komentarzu Barclays Capital podkreślono, że SNB - jak ogłosił - w najbliższych dniach zwiększy bazę monetarną z 30 mld franków do 80 mld, wykupując bony, które należą do banków komercyjnych, a przechowywane są u niego na rachunkach depozytowych. Krok ten podyktowany jest chęcią zwiększenia podaży pieniądza. - Celem jest sprowadzenie docelowej, trzymiesięcznej szwajcarskiej stopy LIBOR do poziomu możliwie najbliższego zera. Faktycznie SNB obniżył w środę stopy procentowe (poza procedurą comiesięcznych spotkań) - napisali analitycy Barclays Capital.
Masz kredyt we franku? Jesteś "do przodu"
Szwajcarski Bank Narodowy nie będzie tolerował umacniającego się franka i będzie podejmował działania osłabiające walutę. SNB uważnie obserwuje rozwój sytuacji na rynku walutowym i gotów jest podjąć kolejne działania zapobiegające umacnianiu się franka szwajcarskiego, jeśli będzie to niezbędne komunikat snb
- Trzeba zaciągać kredyt w tej walucie, w której się zarabia, ale wtedy jest drożej. Jak się wybiera opcję, że idziemy zagrać do kasyna, czyli zaciągamy dług w innej walucie niż zarabiamy, to wygrywamy, ale potem możemy przegrać. Jak mamy 30-letni okres kredytowania, bo na tyle średnio zaciąga się kredyt hipoteczny, to to, że zaczniemy przegrywać jest pewne, jak amen w pacierzu, bo przez 30 lat wahnięcia na pewno będą - mówił Gwiazdowski.
Jak podkreślił, kurs franka jest istotny, ale jeszcze ważniejsze jest oprocentowanie. - Jestem święcie przekonany, że zdecydowana większość kredytobiorców jest w takiej sytuacji, że jak porównują kredyty złotówkowe, frankowe, w euro, czy dolarach, to im wychodzi na to, że ich rata łącznie z odsetkami płacona w złotówkach za kredyt frankowy jest niższa, niż gdyby zaciągnęli kilka lat temu kredyt w złotówkach - powiedział.
Nic istotnego się nie dzieje
Gwiazdowski pytany, kto lub co stoi za windowaniem kursów walutowych, wskazał na dealerów walutowych. - W gospodarce szwajcarskiej nic aż tak niesamowitego się nie wydarzyło, podobnie jak w USA czy Europie. Mamy do czynienia z coraz większym oderwaniem gospodarki finansowej od realnej - uważa ekonomista.
- Ilość nadrukowanych pieniędzy jest już tak niewyobrażalna, że nie wiadomo, gdzie popłynęła. A strumyki finansowe zlewają się w większe rzeczki i jest powódź - dodał.
Jak niebezpieczna jest ta powódź i gdzie jest pułap kursu franka, tego nikt nie wie. - Trzeba przyznać, że sytuacja z frankiem jest nieciekawa z punktu widzenia kredytobiorców, bo rynek jest w panice. Trudno powiedzieć, gdzie ten frank może się zatrzymać. Jest taki czarny scenariusz, który przewiduje że trzeba będzie zapłacić cztery zł za franka - mówiła Maja Goettig, główna ekonomistka banku BPH.
Źródło: tvn24.pl, PAP