Ultimatum nie powinno zostać postawione nam, a syndykowi, bo chodzi tu o umowy między usługodawcami i dostawcami, a firmą DSS; i w tych sprawach w tej chwili stroną nie jest GDDKiA - stwierdziła rzeczniczka Dyrekcji, Urszula Nelken w odpowiedzi na groźby protestujących osób, które pracowały na autostradzie A2 i nie dostały za to od wielu miesięcy wynagrodzenia. Podwykonawcy zapowiadają jednak blokady krajowych dróg, winiąc Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad za zaistniałą sytuację.
Kilkadziesiąt osób protestowało w czwartek w związku z bankructwem firmy DSS wchodzącej w skład konsorcjum, które w sierpniu ub. roku wygrało przetarg na dokończenie odcinka Stryków-Konotopa autostrady A2.
Firma, decyzją sądu, została postawiona we wtorek w stan upadłości, a zalega z wypłatą ok. 35 mln zł swoim podwykonawcom. Ci twierdzą, że GDDKiA mogłaby zmusić wierzycieli konsorcjum do wypłaty odszkodowań, ale z jakichś przyczyn nie chce tego zrobić. Rzeczniczka Dyrekcji, Urszula Nelken odpierała te zarzuty na antenie TVN24.
Ultimatum nie powinno zostać postawione nam, a syndykowi, bo chodzi tu o umowy między usługodawcami i dostawcami, a firmą DSS i w tych sprawach w tej chwili stroną nie jest GDDKiA. Nelken - GDDKIA NIEWINNA
Niejasności nie było
Nelken stwierdziła, że ultimatum, w którym budowlańcy zapowiadają paraliż całego kraju w ogóle nie powinno zostać skierowane do GDDKiA, bo ta podpisała kontrakt z konsorcjum firm, jego liderem jest zaś czeski Bogl a Krysl, który "wziął na siebie 100 proc. prac na tym odcinku". Stąd, GDDKiA w ogóle nie powinna być brana pod uwagę jako strona w konflikcie.
Zdaniem Nelken nie ma też mowy o "niejasnościach" przy przetargu, który odbył się ubiegłego lata, bo "sprawdziliśmy dokładnie konsorcjum i ono spełniało wszystkie wymagania dotyczące przetargu". - Konsorcjum zostało wybrane, ponieważ znajdowała się w nim czeska firma Bogl a Krysl, która gwarantowała płynność finansową i doświadczenie - stwierdziła.
Z tego też względu sama inwestycja nie jest zagrożona i autostrada ma zostać ukończona w październiku tego roku, jak zapowiadano od miesięcy.
Tylko dla wybranych
Rzeczniczka podkreśliła, że GDDKiA dobrowolnie "przyjęła na siebie rolę mediatora społecznego" i w kwestii rozwiązania sporu między protestującymi, a syndykiem "zrobiła już dużo".
Główny problem polega jednak na tym, że ci - jak twierdzi Nelken - w umowach z DSS nie zostali "zarejestrowani" jako podwykonawcy prac, a GDDKiA będąca inwestorem, wypłaca pieniądze tylko "zarejestrowanym" podwykonawcom.
W efekcie jej pracodawca nie ma sobie "nic do zarzucenia".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24