- Antyrecesyjne działania, stymulujące globalną gospodarkę, powinny być utrzymane do czasu, aż ożywienie się utrwali, a płace i premie w bankowości powinny zostać "utemperowane" - to główne wnioski po londyńskim spotkaniu ministrów finansów grupy G20. Miało ono służyć głównie przygotowaniu szczytu grupy w Pittsburghu w Pensylwanii, które odbędzie się jeszcze we wrześniu.
- Chociaż sytuacja się poprawia, to świat nadal odczuwa skutki katastrofy finansowej sprzed roku, więc nie można wycofywać z gospodarki państwowych pieniędzy - uznali ministrowie finansów G20, czyli krajów kluczowych dla światowej gospodarki, którzy w weekend spotkali się w stolicy Wielkiej Brytanii.
- Wszyscy jesteśmy przekonani, że należy wspierać rynki finansowe i cały rozwój gospodarczy wszystkim możliwymi sposobami i pakietami stymulującymi, które są w tej chwili niezbędne. Należy także zastanowić się na tym, jak możemy uniknąć nowego kryzysu, który mógłby być spowodowany polityką taniego pieniądza, zbyt dużą płynnością na rynku i nadwyrężeniem naszych krajowych budżetów. Musimy już teraz zastanowić się nad tym, co zrobić, kiedy pokonamy kryzys - powiedział niemiecki minister finansów Peer Steinbrueck.
Leczyć dalej - mimo skutków ubocznych
Według premiera Gordona Browna zbyt wczesne wstrzymanie działań stymulujących, czyli właśnie pompowania publicznych pieniędzy w gospodarkę w postaci dodatkowych wydatków rządowych, ulg podatkowych, idących w parze z niskimi stopami procentowymi, groziłoby drugim recesyjnym tąpnięciem i powtórzeniem błędu z lat trzydziestych ubiegłego wieku.
Niektóre rządy i politycy niepokoją się jednak konsekwencjami ekspansywnej polityki fiskalnej. Główne obawy dotyczą wysokich deficytów budżetowego i finansów publicznych, a także rosnącym poziomem narodowego długu, a w przyszłości także inflacji.
Francuska minister finansów Christine Lagarde zapytana, kiedy jej zdaniem państwo powinno zacząć wycofywać pieniądze, odpowiedziała: – To tylko Bóg może wiedzieć.
Francuzi kontra bankierzy
Drugi poruszony temat podczas spotkania, to sprawa wynagrodzeń w sektorze finansowym, za których ograniczeniem lobbowali Francuzi. – To właśnie gigantyczne bonusy przyczyniły się do wybuchu kryzysu finansowego – tłumaczyła minister Lagarde. - Poprosiliśmy Radę Stabilności Finansowej o przedstawienie na szczycie w Pittsburghu konkretnych propozycji dotyczących ograniczeń wypłat bonusów. Jesteśmy zdecydowani na walkę z bonusami - nie wycofamy się z niej. Regulacje finansowe są zbyt ważne, a bonusy zbyt wysokie, dlatego nie możemy pozwolić, by sytuacja nadal wyglądała tak, jak teraz - przekonywała.
Jednak proponowane przez Francuzów wprowadzenie maksymalnych limitów premii spotkało się z oporem ze strony Wielkiej Brytanii i USA, które uznały, że nie da się ich wyegzekwować.
Premier Gordon Brown zgodził się, że nie ma powrotu do poprzednich zasad wynagradzania w bankach, bo bonusy nie mogą być nagrodą za porażki. Jest jednak przeciwny narzucaniu nowych zasad wszystkim bankom.
Źródło: PAP, lex.pl