Nic nie stoi na przeszkodzie, aby doszło do ostatecznej fuzji Fiata z Chryslerem - twierdzi Sergio Marchionne, szef koncernu. Jednak spadek cen akcji może zmusić szefa motoryzacyjnego giganta do zmiany planów.
W styczniu zarząd Fiata przejął kontrolę na Chryslerem, tworząc jeden z największych na świecie koncernów motoryzacyjnych. Połączona firma, poza nową nazwą "Fiat Chrysler Automobiles", wprowadziła również nowe logo, które oddaje wspólnotę obu producentów samochodów. Koncern podał, że w tym roku oczekuje zysku w granicach 3,6-4 mld euro.
Globalna siła
Szef koncernu Sergio Marchionne stwierdził, że jest zdeterminowany, aby ostatecznie dopiąć fuzję Fiata z Chryslerem. - Nic nie stoi na przeszkodzie - zapewniał. Choć obaj producenci działają już jako jedna firma, to szef koncernów chce je połączyć w jeden podmiot prawny "Fiat Chrysler Automobiles". Ma to zwiększyć globalną siłę przedsiębiorstwa i utorować drogę do nowojorskiej giełdy. Analitycy rynku motoryzacyjnego uważają jednak, że jego plan oparty jest o niepewny grunt. Wszystko przez to, że zbyt wielu akcjonariuszy nie zgadza się zaoferowaną cenę skupu aktywów. Bez ich zgody nie dojdzie do fuzji.
Spadek cen akcji
Posiadacze akcji obawiają się, że plany inwestycyjne Marchionne są zbyt rozbudowane, co może ich zdaniem mieć wpływ na sprzedaż samochodów a ostatecznie na ich zysk. A optymizmem nie napawają też słabe wyniki fiata i spadek wartości akcji. - Przy tej cenie akcji jaka jest obecnie opóźnienie fuzji jest możliwe - twierdzi Andrea Giuricin, analityk transportu z Uniwersytetu w Mediolanie. - Marchionne musi przekonać rynek spokojem, a wydaje się nerwowy w swoich decyzjach - dodaje analityk. Fiat informował w lipcu, że opóźnienie fuzji może "negatywnie wpłynąć na działalność biznesową i plany koncernu". A spadek akcji Fiata dodatkowo zwiększył to zagrożenie. - Te wydarzenia nie mają wpływu na nasze plany. Nawet jeśli do połączenia nie dojdzie, to będziemy realizować nasze plany - twierdzi Marchionne.
Świetlana przyszłość?
Kilka miesięcy temu Fiat przedstawił plan na najbliższe lata. Koncern planuje duże inwestycje - ponad 40 mld euro - w takie marki jak Jeep, Alfa Romeo czy Maserati, ale też znaczny wzrost sprzedaży.
Sergio Marchionne zapowiedział wówczas, że jego fabryki mają przed sobą "świetlaną przyszłość" produkując auta "wysokiej jakości, dla segmentu premium o wyższych marżach". Pojazdy będą sprzedawane głównie na innych kontynentach. Ta strategia ma załagodzić skutki spadku popytu w Europie. Wyniki ratuje m.in. model 4C, na który złożono już 1200 zamówień, a to dopiero początek jego sprzedaży, bo auto jeszcze nie zostało wprowadzone na amerykański rynek.
Kluczowy eksport
Popularny program BBC "Top Gear" nazwał pojazd "fantastycznym małym klejnotem". Przyzwoicie wyglądają wyniki marki Maserati, która sprzedała już 15,4 tys. aut, podczas gdy plany mówią o 50 tys. do 2015. Reuters zwraca uwagę, że Fiat zamierza pójść śladami brytyjskiego przemysłu motoryzacyjnego, który obecnie eksportuje 80 proc. swojej produkcji.
Autor: msz//gry / Źródło: Reuters