Dalsza ingerencja Rosji w sprawy na Krymie powinna spotkać się ze zdecydowaną reakcją Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a w konsekwencji nałożeniem na Moskwę dotkliwych sankcji - podkreśla "Financial Times".
Dziennik argumentuje, że Zachód dysponuje poważną bronią w relacjach z Rosją, a jest nią groźba zaostrzenia sankcji, które w konsekwencji mogą uderzyć w rosyjską gospodarkę. "FT" wymienia tu m.in. możliwość zamrożenia środków finansowych należących do rosyjskich oligarchów i zgromadzonych poza granicami kraju. Taka groźba powinna przemówić do władz w Moskwie i odstraszyć prezydenta Władimira Putina od eskalacji napięć w kontaktach z Ukrainą.
Nowa zimna wojna i strategia
Dziennik podkreśla, że ewentualne załamanie stosunków na linii Rosja-Zachód niosłoby za sobą poważne konsekwencje dla Moskwy, jej finansów i interesów. Wynika to chociażby z faktu, że władze w Moskwie nie dysponują podobnym potencjałem gospodarczym, co państwa UE i Stany Zjednoczone. Przypomina także, że władze na Kremlu muszą radzić sobie z takimi problemami jak pogłębiający się kryzys demokratyczny czy zależność gospodarki od sprzedaży surowców - szczególnie ropy naftowej i gazu ziemnego. Co więcej, jak wyliczyła agencja Moody's, z powodu "krymskiego kryzysu" rosyjskie banki mogą stracić na Ukrainie ok. 30 mld dol. "FT" zwraca także uwagę, że Zachód musi wypracować długoterminową strategię wobec Ukrainy, przypominając o specyficznym położeniu geograficznym tego państwa, znajdującego się między Europą a Rosją. Dlatego UE i USA muszą dołożyć wszelkich starań, aby ten kraj pozostał niezależny, a o jego przyszłości muszą zadecydować sami obywatele, wybierając niedługo nowe władze.
Autor: rf//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jerry Leung