Polska jako jedyne państwo UE uniknęła recesji w latach 2008-09, ale nie może spocząć na laurach z powodu chwiejnej kondycji strefy euro i wysokiego wzrostu deficytu budżetowego w ubiegłym roku - napisał piątkowy "Financial Times".
"Polska gospodarka w odróżnieniu od innych nie skurczyła się dzięki szczęściu i dobrym decyzjom" - zaznaczyła gazeta w specjalnej wkładce na temat Polski, w której porusza m.in. sytuację w bankowości, prywatyzację i odnotowuje osiągnięcia polskich prywatnych przedsiębiorców.
Obniżka podatków i brak paniki
Wśród powodów tłumaczących, dlaczego polska gospodarka oparła się recesji, "FT" wymienia: obniżkę podatków i stawek ubezpieczenia socjalnego w 2007 roku, co okazało się wsparciem dla wydatków konsumpcyjnych w latach 2008-09, przyspieszoną absorpcję środków unijnych w latach 2007-08 i "chłodne" stanowisko rządu i samych Polaków, którzy nie spanikowali w czasie recesji, nawet gdy inwestorzy wycofywali się z regionu.
"Konsumenci nie dali wiary ostrzeżeniom, że Polska zmierza ku katastrofie i nie poskromili w wyraźny sposób swoich wydatków" - wskazał prof. Jan Winiecki z Rady Polityki Pieniężnej.
Duży rynek wewnętrzny
"Duży polski wewnętrzny rynek w porównaniu z sąsiednimi państwami, Czechami lub Słowacją, pozwolił Polsce stawić czoło załamaniu na największych rynkach eksportowych w UE" - zauważa ze swej strony gazeta.
Główny doradca ekonomiczny firmy konsultingowej PricewaterhouseCoopers Witold Orłowski wyjaśnia, iż w odróżnieniu do Węgier, czy państw bałtyckich, Polska nie zaciągnęła długów w walutach obcych na porównywalnie wysoką skalę, co zaszkodziło saldu obrotów bieżących tych państw.
Orłowski tłumaczy też, iż Polsce pomogło także to, że nie była członkiem eurostrefy, jak Słowacja, czy Słowenia, ani nie stosowała polityki kursowej opartej na powiązaniu kursu waluty z euro tak jak państwa bałtyckie i Bułgaria. W rezultacie osłabienie złotego wzmocniło konkurencyjność polskiej gospodarki.
Złoty zadziałał jak poduszka
"Złoty osłabił się na tyle, by dopomóc niefinansowym sektorom gospodarki, ale nie do tego stopnia, by stworzyło to trudności dla banków" - stwierdził.
Z kolei były wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka twierdzi, że recesja w innych państwach zaszkodziła wysokiej stopie wzrostu polskiej gospodarki i obecnie musi ona zmierzyć się z konsekwencjami tego faktu: niższymi przychodami z podatków, wysokim deficytem budżetowym i opóźnieniami w wejściu do eurostrefy.
Gomułka nie spodziewa się po rządzie stojącym w obliczu wyborów parlamentarnych w 2011 roku "inicjatyw fiskalnych".
Nowy prezes NBP Marek Belka uważa, iż "tylko wyjątkowy pesymista" przewiduje ponowne ześlizgnięcie się gospodarki (eurostrefy) w recesję, ale ocenia, iż poprawa koniunktury w Europie Zachodniej może się okazać krucha, co będzie miało niekorzystny wpływ na polski eksport.
Jeszcze będzie ciężko
"Obserwujemy odbicie, ale tak jak reszta Europy jesteśmy ostrożni. Dopóki nie nastąpi wyraźniejsze ożywienie popytu wewnętrznego trudno będzie powiedzieć, że poprawa oparta jest na silnych podstawach" - ocenił.
"FT" uwypukla m.in. dobrą kondycję polskich banków, które w zeszłym roku osiągnęły zysk w wysokości 8,7 mld zł, o 36 proc. niższy niż w poprzednim roku, ale wciąż przyzwoity w świetle ogromnych strat, które odnotowały banki w Europie Zachodniej i USA.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24