Tysiące polskich kredytobiorców rwą włosy z głowy obserwując kurs franka szwajcarskiego. Ale być może już niedługo nie będzie się czym (zbytnio) martwić. Niestety, tylko "być może".
Marek Zuber, ekonomista i analityk finansowy, tłumaczył w "Poranku TVN24", że w przyszłym roku może być lepiej, a frank szwajcarski może nawet spaść poniżej kursu 2,70 zł.
Dlaczego? Zuber tłumaczył, że w przyszłym roku "z dużym prawdopodobieństwem" złotówka będzie zyskiwać na wartości, a co więcej straty będzie też prawdopodobnie odrabiać euro. A to spowoduje spadek kursu franka.
- Jedyna szansa to uspokojenie sytuacji w strefie euro. I to postępuje powoli - wyjaśniał analityk przyczyny ewentualnego osłabiania wartości franka. Wszystkie prognozy trzeba traktować jednak z ostrożnością, ponieważ, jak przypomniał Zuber, jeszcze rok temu nikt nie przewidział, że euro będzie miało takie kłopoty, a dolar będzie silny.
Co zatem robić teraz? - Przeczekać - skwitował krótko Zuber.
W górę
W poniedziałek o godz. 17 złoty był w stosunku do franka najsłabszy od marca 2009 w stosunku do franka, który przebił poziom 3,16 zł. W środę o godz. 11 frank dalej szedł w górę.
I bije rekordy
Na rynku międzybankowym w Zurychu kurs franka wzrósł w środę do rekordowych 1,2495 za euro wobec 1,2551 we wtorek po południu. "Rekordowa" passa dla tej waluty trwa już od 6 sesji - podają dealerzy.
Analitycy oceniają, że możliwy jest dalszy spadek kursu euro wobec najważniejszych walut, a jego odbicie raczej będzie krótkotrwałe, bo na rynkach są coraz mocniejsze obawy o problemy kredytowe najbardziej zadłużonych państw w strefie euro.
W ciągu niecałego roku frank umocnił się już wobec wspólnej waluty do 1,25 z 1,50 za euro.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24