Francuski państwowy koncern zbrojeniowy DCNS chce budować łodzie podwodne w upadającej Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Ale trwające od kilku miesięcy rozmowy między władzami obu krajów stanęły w miejscu. Zdaniem MON, Paryż stawia zbyt wygórowane warunki - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak przypomina "DGP", zakład w Gdyni niedawno uniknął bankructwa: 22 grudnia sąd zgodził się na układ upadłościowy. Teraz stocznia musi jednak spłacić sięgające blisko 100 mln zł zadłużenie. Do tego potrzebny jest inwestor strategiczny.
Żaden z potencjalnych partnerów nie otrzyma gwarancji, że nabywając udziały w stoczni, dostanie równocześnie zamówienie na budowę tych okrętów. Na całym świecie chyba tylko w republikach bananowych można by otrzymać takie gwarancje. Bogdan Klich, szef MON
Poważni, acz wymagający
Na razie jedynym poważnym kandydatem jest francuski koncern zbrojeniowy DCNS, który jest gotowy nie tylko rozpocząć produkcję nowych jednostek w Gdyni, ale także kupić część udziałów w zakładzie.
Miałyby tu powstawać nowoczesne łodzie podwodne typu Scorpene dostosowane do niezbyt głębokich mórz, takich jak Bałtyk.
Jednak zdaniem polskich negocjatorów, Paryż stawia wyśrubowane warunki. Francuzi chcą mieć w szczególności gwarancję, że polski rząd kupi określoną liczbę łodzi podwodnych. Bogdan Klich uważa jednak, że te warunki są nie do przyjęcia. - Żaden z potencjalnych partnerów nie otrzyma gwarancji, że nabywając udziały w stoczni, dostanie równocześnie zamówienie na budowę tych okrętów. Na całym świecie chyba tylko w republikach bananowych można by otrzymać takie gwarancje - mówi ostro minister w rozmowie z "DGP".
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24