Polskim medalistom olimpijskim mogą pozazdrościć reprezentujący barwy USA czy Kanady. Tamtejsze służby skarbowe nie mają skrupułów i sięgają wybitnym sportowcom głęboko do kieszeni - informuje piątkowa "Rzeczpospolita".
USA to jeden z krajów, który ściąga podatek dochodowy od sumy zarobionej za granicą - olimpijczycy muszą oddać państwu 39,6 proc. otrzymanych nagród. Do tego jest podatek od metali szlachetnych, więc trzeba rozliczyć się także z samego medalu. Z kolei kanadyjski fiskus już kilka lat temu oświadczył, że nie ma powodu, by zwalniać medalistów z podatków, bo nagrody dla nich nie są wypłacane "w uznaniu dla zasług w służbie publicznej".
W Polsce lżej
A w Polsce na tym tle nie jest tak źle. Sportowcy będą musieli podzielić się z urzędem skarbowym nagrodami z resortu sportu. Ale już te od komitetów olimpijskich są całkowicie wolne od podatku. Nagrody z MKOl nie muszą być rozliczane z fiskusem, bo Polska (Kraków) kandyduje do organizacji igrzysk w 2022 r., a każdy taki kraj już przy składaniu oferty musiał zadeklarować zwolnienie tych nagród z podatku. Natomiast pieniądze od PKOl są uwolnienie od podatku zgodnie z ustawą o PIT. Ten sam przepis dotyczy też paraolimpijczyków.
Autor: mn//bgr / Źródło: PAP