To była najgorsza sesja ostatnich czterech miesięcy. Indeks największych polskich spółek WIG20 spadł w poniedziałek o 6,2 proc., poniżej długo bronionego poziomu 1.900 punktów. Nieco lepiej, choć też bardzo słabo, wypadły inne europejskie parkiety.
WIG na zamknięciu poniedziałkowych notowań spadł o 5.01 proc. do 29.975,36 pkt. Obroty na całym rynku wyniosły prawie 1,2 mld zł. Jako główny powód, poza chęcią realizacji zysków, eksperci wskazują na nową pesymistyczną prognozę Banku Światowego dla globalnej gospodarki, która znów zniechęciła inwestorów do lokowania kapitału w tzw. rynki wschodzące. Choć tym rozwiniętym też się oberwało. Największe europejskie indeksy zakończyły dzień na średnio 2,5-procentowym minusie.
WIG 20 na zamknięciu poniedziałkowych notowań spadł o 6,21 proc. i wyniósł 1.843,20 pkt. Tym samym zamiast "przyklepywania" poziomu dwóch tysięcy punktów i atakowania wyższych poziomów analitycy zaczęła się obrona 1.800 pkt. A bronić trzeba będzie mocno, bo zdaniem wielu analityków najbliższe dni przyniosą pogłębienia spadków.
Wakacyjne doły
- Przez kilka miesięcy na giełdzie przeważały wzrosty. Teraz przyszedł czas na realizację zysków. W poniedziałek pojawił się sygnał sprzedaży, nastąpiło przełamanie 1.900 pkt. - powiedział Przemysław Smoliński z BDM PKO BP. - Jeśli okaże się, że kolejne sesje w USA przyniosą również spadki, a wydaje mi się to wysoce prawdopodobne, to rzeczywiście przez kilka najbliższych sesji, może przez tydzień, może przez trzy tygodnie, rynek powinien zniżkować - dodał. Według niego w najbliższych dniach WIG 20 znajdzie się w przedziale 1.700-1.800 pkt.
Piotr Bogusz z Ipopema Securities ocenia, że indeks blue-chipów może zejść nawet do 1.600 pkt. - W mojej ocenie rozpoczynamy dłuższą korektę - poinformował Bogusz.
Źródło: PAP