Indeks największych spółek na warszawskim parkiecie w piątek dwukrotnie znalazł się ponad poziomem 2000 punktów - po raz pierwszy od października. Euforia trwała jednak krótko i ostatecznie WIG20 zakończył sesję pod kreską. Nie pomogły nawet niezłe dane z amerykańskiego rynku pracy.
Psychologiczna bariera 2000 pkt została "nadgryziona" już w pół godziny po rozpoczęciu sesji. Popyt zaraz jednak spadł - a wraz z nim sam wskaźnik.
Optymizm z USA
Kolejny raz WIG20 wystrzelił w górę o 14.30. Zza oceanu napłynęły bowiem dobre dane z rynku pracy. W maju stopa bezrobocia w USA była co prawda najwyższa od 26 lat (9,4 proc., wobec medianych prognoz ekonomistów rzędu 9,2 proc.), ale spadek zatrudnienia w sektorach pozarolniczych był znacznie mniejszy od oczekiwań. Według Departamentu Pracy w maju zatrudnienie w tych sektorach zmniejszyło się o 345 tysięcy. Tymczasem analitycy spodziewali się spadku o 520 tys. Jest to zarazem najlepszy wynik od września 2008 i potwierdza malejący trend spadku zatrudnienia.
Niestety euforia wywołana tymi danymi trwała tylko kilkanaście minut. Następnie WIG20 zaczął systematycznie tracić i skończył dzień na poziomie 1962 pkt (-0,34 proc.) Nastrojów inwestorów w Warszawie nie poprawiły też wieści z Wall Street - nowojorska giełda otworzyła się na plusie, ale po godzinie indeksy zanurkowały pod kreskę.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl