Szybko rosnąca inflacja zjada pensje Europejczyków. W maju średni wzrost cen był w strefie euro najwyższy od 16 lat. Analitycy spodziewają się, że to nie koniec skoku cen. W Polsce będzie jeszcze gorzej - wieszczy "Rzeczpospolita".
Europejczycy w swoich portfelach odczuwają głównie drożejącą ropę i galopujące ceny żywności. W porównaniu z ubiegłym rokiem w marcu były one wyższe o 6 proc. Z kolei usługi transportowe zdrożały o 5,6 proc.
A czynniki te mają swoje przełożenie na inflację. W piątek Eurostat podał, że w maju prognozowana inflacja w strefie euro niespodziewanie sięgnęła 3,6 proc. i po raz drugi (po raz pierwszy w marcu br.) osiągnęła najwyższy poziom od 1992 r.
Pesymistycznie...
– W najbliższym czasie sytuacja się nie poprawi. Oczekujemy, że inflacja sięgnie 3,7 proc. – uważa Marco Valli, ekonomista UniCredit.
Jak pisze "Rz", w porównaniu z innymi krajami Europy sytuacja Polski jest jeszcze gorsza. Powołuje się na Merrill Lynch , który straszy, że pod koniec roku inflacja wyniesie u nas 4,5 – 5 proc., a w sierpniu może osiągnąć poziom 5,8 proc. Jednak większość analityków zakłada, że inflacja w Polsce sięgnie maksymalnie 5 proc., a na koniec roku może nawet się obniżyć do 4 proc.
Ekonomista Merrill Lynch Radosław Bodys tłumaczy, że na tak negatywne perspektywy wpływa majowy wzrost cen ropy do ponad 130 dolarów za baryłkę. – W Polsce wpływ drożejącej ropy na inflację będzie najdotkliwszy z krajów regionu – uważa.
Za wszystko zapłaci kosument?
Wysoka cena ropy odbija się na cenach paliw i energii, jak również przekłada się na wyższe koszty producentów. Ci zaś mogą przerzucać je na klientów. W dodatku rosną również stopy procentowe, czyli koszty kredytu.
Ponadto jeśli cena ropy osiągnie 150 dolarów, a złoty przestanie się umacniać to litr benzyny może kosztować znacznie więcej niż 5 zł. Mogą też drożeć inne towary, np. żywność.
– Trudno określić, w jakim stopniu wyższe koszty zmuszą producentów do podwyżek cen. Wydaje mi się, że przez drożejącą ropę ceny żywności nadal będą szybko rosły – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. Do tego dochodzą rosnące ceny gazu i prądu po ich uwolnieniu.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24