Mistrzostwa Euro 2012, to żniwa dla polskiego biznesu. Kilkakrotnie wyższe zyski notują m.in. taksówkarze, sprzedawcy pamiątek i restauratorzy. Ci ostatni deklarują, że najwięcej pieniędzy w lokalach zostawiają kibice z Rosji.
Rosyjscy kibice w restauracjach spędzają długie godziny - przed meczem i w trakcie, a to daje realny zysk dla restauratorów. Jak mówi Michał Bajerski, szef kuchni jednej z włoskich restauracji w Warszawie, z jednego stolika utarg może wynieść nawet 4 tys. zł.
Przykładowo, w tym samym lokalu, kiedy Rosja grała z Czechami, a potem Polską - zamówiono 300 placków pizzy. Do ostatniego grama wykorzystano więc mąkę i drożdże. Co więcej, rosyjscy kibice gustują również w drogich alkoholach, co znacznie poprawia notowania finansowe restauracji.
Piwo na 15 minut
Nie każdy kibic przyjeżdżający na Euro jest jednak fanem wykwintnych trunków. W jednej z warszawskich winiarni zabrakło piwa i to już po 15 minutach. - Nie byliśmy przygotowani, że aż takie zainteresowanie będzie - przyznał Rafał Sokołowski, menadżer restauracji. W związku ze zwiększoną ilością kibiców złoty czas przeżywają również lokalne "warzywniaki", małe sklepy z alkoholem oraz branża taksówkarska. Co więcej, na mistrzostwach zarabia nie tylko stolica. W Trójmieście na przykład, w pubach i restauracjach przesiadywali Irlandczycy a we Wrocławiu bawili się nasi sąsiedzi - Czesi. Restauratorzy zgodnie przyznają, że dzięki Euro 2012 obroty zwiększyły się kilkakrotnie niż w porównywalnym okresie w poprzednich latach. Dalsze plany pokrzyżowało jednak odpadnięcie m.in drużyny rosyjskiej i irlandzkiej. - Jesteśmy trochę rozczarowani wynikiem, bo gdyby Rosjanie przeszli, plus wygrana Polski, to fiesta trwala by dłużej - mówił z żalem menadżer jednej z warszawskich restauracji, Rafał Borowski.
Autor: ab//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24