Czy 13 milionów Polaków będzie mogło zabrać miliardy złotych, które odłożyli w otwartych funduszach emerytalnych? W środę może o tym zdecydować Sąd Najwyższy.
O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza". Sprawcą całego zamieszania jest 32-letni Adam Mielczarek z Warszawy. Od dziewięciu lat, wbrew prawu, nie zapisał się do żadnego funduszu emerytalnego. W sądach domaga się jasnej odpowiedzi, czy państwo może zmuszać obywateli do odkładania pieniędzy w otwartych funduszach emerytalnych.
Wygrana Mielczarka pozwoliłaby domagać się zwrotu pieniędzy z funduszy również innym. Mogliby zrobić z pieniędzmi, co chcą: wpłacić na lokatę, wykupić polisę czy wyjechać na słoneczne wakacje. Na kontach OFE leży już ponad 130 mld zł. Co miesiąc ZUS przelewa tam, w imieniu 13 mln Polaków, 7,3 proc. ich pensji.
Miały być luksusowe plaże, są wysokie prowizje
Na kontach OFE leży już ponad 130 mld zł. Co miesiąc ZUS przelewa tam w imieniu 13 mln Polaków 7,3 proc. ich pensji. emeryt
Jego zdaniem zyski emerytów zjadają teraz wysokie prowizje. Na początku z każdych wpłacanych 100 zł fundusze brały dla siebie 10 zł. Potem fundusze obniżyły prowizje do 7 zł. - Gdyby mi ktoś dał te pieniądze, spokojnie znalazłbym fundusz inwestycyjny, w którym prowizje są o połowę mniejsze - mówi Mielczarek. Domaga się, by ZUS przelewał część składki emerytalnej na jego konto zamiast do OFE.
Przyszły emeryt nie składa broni
Warszawiak przegrał już z ZUS w sądach pierwszej i drugiej instancji. Sąd Najwyższy uznał jednak, że problem jest na tyle ważny a sprawa tak kontrowersyjna, że trzeba ją rozstrzygnąć ostatecznie. - Kwestia jest tak ważna społecznie, że jeśli Sąd Najwyższy przyzna rację Mielczarkowi, sprawa prawdopodobnie skończy się przed Trybunałem Konstytucyjnym - uważa prof. Marek Safjan, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Mielczarek, jeśli przegra, zapowiada walkę przed europejskimi trybunałami.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24