Prawie wszyscy z blisko 4-tysięcznej załogi szczecińskiej stoczni zadeklarowali chęć odejścia z pracy. Powód? Dziś mija termin składania wniosków o dobrowolne odejście gwarantujące wysokie rekompensaty. Na rezygnację z pracy nadal nie zgadza się 23 stoczniowców. Do dymisji podał się także zarząd stoczni. - Bezkrólewia jednak nie będzie. Stocznią w Szczecinie kieruje zarządca - informują władze stoczni.
Prawie wszyscy stoczniowcy zatrudnieni w Stoczni Szczecińskiej "Nowa" zadeklarowali do południa chęć odejścia z pracy. O północy mija pierwszy termin składania wniosków o dobrowolne odejście – informuje Paweł Kuźniar z biura marketingu stoczni.
Wnioski złożyło już 3969 pracowników z liczącej 3992 osób załogi.
- Jest duży niepokój. Wszyscy wiemy, że 4 tys. pracowników nie jest w stanie wchłonąć żaden program. Tu nie pomogą żadne odprawy. Mniej boimy się o dziś, bardziej o to, co będzie 1 czerwca - tłumaczy w TVN24 Krzysztof Fidura z "Solidarności" w Stoczni Szczecińskiej Nowa. Komisja Europejska dała Polsce czas do początku czerwca, by ogłosić upadłość stoczni.
Kto ile dostanie?
- Odchodzącym stoczniowcom przysługuje rekompensata w wysokości od 20 do 60 tys. złotych w zależności od stażu pracy – wyjaśnia Kuźniar.
Stoczniowcy, którzy dopiero po 26 stycznia zdecydują się na odejście, otrzymają już tylko 80 proc. rekompensaty. A jeśli złożą taki wniosek po 25 marca lub nie złożą go wcale – 50 proc.
- Złożenie wniosku nie jest jednoznaczne z odejściem z pracy, o tym będzie decydował nadzorca kompensacji stoczni, który zadecyduje, którzy pracownicy są potrzebni do dokończenia realizacji zamówień – tłumaczy Kuźniar.
Podobne oświadczenie złożył na antenie TVN CNBC Biznes prezes Stoczni Gdynia Mateusz Filipp. - Na chwilę obecną wnioski złożyło ok. 95 proc. załogi. Stoczniowcy będą nadal pracować na trzech jednostkach. Mam nadzieję, że do tego czasu znajdziemy nowego inwestora - tłumaczy Filipp.
Zarząd zdymisjonowany
W piątek do dymisji podał się także zarząd stoczni w Szczecinie - dowiedziało się TVN24. - Misja tego zarządu zakończyła się 21 stycznia, z dniem powołania zarządcy procesu kompensacji. My jako zarząd straciliśmy możliwość podejmowania decyzji związanych z majątkiem stoczni. Nasze kompetencje zostały zredukowane do minimum. Nie jesteśmy ludźmi, którzy biorą te same pieniądze podczas gdy zakres ich obowiązków został zredukowany do 2 procent - - tłumaczy w rozmowie z TVN24 prezes szczecińskiej stoczni Artur Trzeciakowski. - Nasze rezygnacje wchodzą w życie z dniem 31 stycznia. Bezkrólewia jednak nie będzie. Zarząd musi istnieć, czy taki duży? Pewnie nie, bo jego kompetencje zostaną ograniczone - dodaje Trzeciakowski.
Co zakłada specustawa?
Program dobrowolnych odejść to efekt zaproponowanej przez rząd i zaakceptowanej przez związki zawodowe tzw. specustawy stoczniowej. Ta zakłada sprzedaż majątku stoczni Gdynia i Szczecin w otwartym, nieograniczonym przetargu.
Przepisy nie gwarantują produkcji statków w sprzedanych stoczniach. Zakładają, że sprzedaż majątku stoczni musi mieć charakter bezwarunkowy, a ogłoszenie o przetargu nie może zawierać ograniczeń, na rzecz których podmiotów aktywa stoczni mogą być sprzedawane.
Źródło: TVN CNBC Biznes, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Fidura, "Solidarność" Stoczni Szczecińskiej Nowa (TVN24)