62 procent - nawet takiej podwyżki cen prądu chcą od nowego roku niektórzy dostawcy energii elektrycznej. Jeśli takie stawki zostałyby zatwierdzone, przeciętne rachunki za prąd mogłyby wzrosnąć nawet o 40 proc. - Dostawcy prądu odlecieli w kosmos - mówi Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Dostawcy energii złożyli wnioski o podwyżki cen prądu w Urzędzie Regulacji Energetyki i skala tych podwyżek jest ogromna - gdyby URE zatwierdził je w proponowanej wysokości, nasze rachunki za prąd wzrosłyby średnio aż 40 proc.
Dyrektor do spraw taryf w URE Tomasz Kowalak w rozmowie z TVN CNBC BIZNES nazwał skalę tych żądań "niepokojącą" i zapowiedział, że Urząd bardzo skrupulatnie sprawdzi te wnioski. Już według wstępnych ocen nie ma uzasadnienia dla aż tak wysokich podwyżek.
Jeśli prąd podrożeje - to grozi nam kolejna fala podwyżek cen i zahamowanie spadku inflacji. A jeśli tak - to bank centralny nie bardzo będzie miał argument, aby obniżać w Polsce stopy procentowe.
Na orbicie
Dostawcy energii elektrycznej odlecieli w kosmos z propozycjami podwyżek cen - mówi TVN CNBC Biznes Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
- W tej chwili te wnioski, z którymi mamy do czynienia, świadczą o tym, że energetyka wyskoczyła gdzieś z cenami w kosmos i orbituje nie zwracając uwagi na to, że gdzieś na dole są odbiorcy końcowi - powiedział Swora.
Obecne taryfy energetyczne obowiązują do końca grudnia. Żeby nowe taryfy mogły obowiązywać od 1 stycznia, URE musi opublikować decyzję o nich najpóźniej 14 dni przed tym terminem.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES