Najgłębsza w historii wtorkowa obniżka stóp w USA, sprowadzające ich poziom niemal do zera spowodowała, że inwestorzy kupujący do tej pory amerykańskie obligacje zaczęli zastanawiać się, czy dalej warto tak bardzo jak do tej pory angażować się w te - coraz niżej oprocentowane - papiery. Dlatego dolar osiągnął najniższą od 13 lat wartość do jena i traci do euro.
Rentowność 2-, 5-, 10- i 30-letnich obligacji skarbu USA spadła wczoraj do najniższych poziomów, od kiedy są one sprzedawane publicznie. Główna stopa procentowa - funduszy federalnych - jest niższa od wynoszącej 0,3 proc. stopy Banku Japonii, po raz pierwszy od 1993 roku.
Nie znaczy to jednak, że nadchodzą dobre czasy dla złotego. Do tej pory umocnienie dolara wpływało na osłabienie złotego. Działo się tak dlatego, że inwestorzy wycofywali kapitał z rynków wschodzących, w tym z Polski, kupowali dolary, a za nie obligacje rządu USA, uważane za najbezpieczniejszą na świecie lokatę pieniędzy. Ale teraz, gdy dolar zaczął słabnąć, sytuacja złotego wcale się nie zmieniła.
Złoty w stosunku do dolara zaczął się wprawdzie trochę umacniać, natomiast wciąż silnie traci w relacji do euro. Dzieje się tak, bo teraz inwestorzy na globalnych rynkach przyjęli inna zasadę - im mocniejszy jen, tym słabsze waluty rynków wschodzących, a zatem i złoty.
NBP: złoty zbyt słaby
Co na to Narodowy Bank Polski? Zapowiada, że nie będzie żadnych interwencji mających zatrzymać utratę wartości złotego. Prezes NBP Sławomir Skrzypek mówi jednak, że skala deprecjacji złotego nie odzwierciedla fundamentów polskiej gospodarki.
- Złoty jest w ostatnich miesiącach bardzo zmienny. Deprecjacja rośnie. Uważam, że płynny kurs jest określoną wartością. Nie jestem zwolennikiem interwencji walutowych, ale ich nie wykluczam. Na pewno w przypadku wejścia do ERM2 tego typu proces byłby praktyką. Deprecjacja jest większa niż wskazują fundamenty - powiedział Skrzypek w środę dziennikarzom.
Osłabienie naszej waluty sięga już 4,1 zł za euro. Może to oznaczać, że przełamany został ważny poziom hamujący dalszy spadek kursu z czerwca 2006 roku, a zatem spadki będę trwały dalej. Inwestorzy płaca 2,62 zł za szwajcarskiego franka, a za dolara nieco więcej niż 2,91 zł.
Źródło: bloomberg.com