W środę rano Szwajcarski Bank Narodowy zapowiedział kolejną interwencję mającą na celu osłabienie rodzimej waluty przez jej dodruk. Rynek zareagował jednak przekornie i w ciągu godziny frank mocno zdrożał zarówno wobec euro jak złotego.
SNB w komunikacie określił franka jako "masywnie przewartościowanego". Ponownie zwiększył wartość bankowego programu pożyczek pod zastaw obligacji - tym razem ze 120 do 200 mld franków, co w praktyce oznacza dodruk pustego pieniądza. Zapowiedział też, jako kolejną operację wpompowującą franka na rynek, kontynuowanie programu odkupu bonów i transakcje swapów walutowych. Te ostatnie to umowy SNB z innymi bankami centralnymi zakładające bezpośrednią wymianę walut, bez udziału rynku, aby operacja była jak najtańsza.
Rynek chce ostateczności?
Rynek zareagował jednak sceptycznie na tę interwencję, a frank mocno umocnił się do euro i złotego. Ok godz. 8.30 za szwajcarską walutę trzeba było zapłacić 3,59 zł, a godzinę później - 3,70 zł. Część dealerów liczyła bowiem na zapowiedź sztywnego i administracyjnego powiązania kursu franka z euro, o czym w komentarzach do sytuacji na rynku walutowym mówi się coraz częściej. - Komunikat był rozczarowujący. Rynek spodziewał sie bardziej drastycznych działań, a mowa była tylko o zwiększaniu płynność na rynku - mówił w TVN CNBC Andrzej Krzemiński, diler walutowy banku BPH.
Oczekiwana co do powiązania kursu mogą się jeszcze spełnić. W środę ma się odbyć specjalne posiedzenie szwajcarskiego rządu, w tej sprawie. Część ekspertów podkreśla jednak, że z punktu widzenia dumnej ze swej neutralności i niezależności Szwajcarii taki krok należy uznać za ostateczność. Szwajcarzy wcześniej zapewne przetestują wszystkie dostępne środki mogące osłabić franka.
Źródło: TVN CNBC