Prezydent podpisał we wtorek ustawę antyspreadową. Ta miała pozwolić rodakom na kupowanie franka np. w kantorach tak, by omijali bankowe marże. Problem jednak w tym, że franka w wielu kantorach nie ma. A tymczasem waluta znów zyskała w środę na wartości i o godz. 22:00 kosztowała 4,07 zł.
Frank to główny temat rozmów w domach kilkuset tysięcy Polaków. Wraz z jego kursem rosną raty kredytowe, dlatego rząd i prezydent "otworzyli" Polakom kantory. Dzięki temu mają kupować walutę na własną rękę i bezpośrednio przynosić ją do banku, omijając tym samym wysokie marże. Ten sposób na oszczędzanie w dobie kosztującego już 4 złote franka nie wszędzie jednak da się zrealizować. Z części kantorów szwajcarska waluta po prostu bowiem "uciekła".
"Szwajcaria nie nadąży"
- W chwili obecnej występuje taki problem. Tego franka jest bardzo mało. Zaczęło się to już jakiś czas temu i pewnie sytuacja się nie zmieni - mówi Arkadiusz Gaweł, właściciel kantoru, który swoim klientom musi co chwila odmawiać, bo nie ma u siebie szwajcarskiej waluty. Ten problem dotyczy prawie wszystkich polskich miast. Tylko w Warszawie i Poznaniu frank jest "do wzięcia" w każdym napotkanym kantorze, ale już w Krakowie, Łodzi, Toruniu czy Katowicach właściciele kantorów mówią o dużych problemach, bo "Szwajcara" trafia do nich za mało.
Franki w Polsce nie rosną na drzewach. Nie można ich zbierać, banki muszą te franki pożyczyć. frank kantory
"Franki w Polsce nie rosną na drzewach"
Rząd chciałby, żeby w sytuacji, w której waluta drożeje, pomogła podpisana we wtorek przez prezydenta ustawa antyspreadowa. Ma ona w założeniu ułatwiać klientom banków spłatę kredytów dzięki pominięciu "pośredników" w tej transakcji, którymi są sami bankierzy. Zaoszczędzone na marży pieniądze mogłyby dać kilkaset złotych więcej w portfelu, jednak banki wątpią, czy ustawa ma w ogóle sens.
- Możliwość znaczącego oddziaływania tej ustawy nie jest, jak sądzę, możliwa - twierdzi Krzysztof Pietraszkiewicz, Prezes Związku Banków Polskich. Sytuacja być może wyglądałaby inaczej, gdyby szwajcarskiej waluty było nad Wisłą pod dostatkiem: - Franki w Polsce nie rosną na drzewach. Nie można ich zbierać, banki muszą te franki pożyczyć - wskazuje na przyczynę problemu Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Środowy rekord
Frank szwajcarski od kilku tygodni przebija kolejne granice i ustanawia następne rekordy, jakby nie było dla niego limitu. W środę o 22:00 kosztował 4,07 zł, co oznacza że w ciągu 13 godzin zdrożał o 19 groszy i wrócił do stanu z wtorku. Nie pomogła nawet deklaracja banku centralnego Szwajcarii (SNB), który ogłosił w środę, że podejmuje dodatkowe działania zmierzające do osłabienia waluty.
Napięcia na rynku finansowym ostatnich dni, które wpływają też na historycznie wysoki kurs franka to efekt obniżenia ratingu wiarygodności kredytowej USA. Agencja Standard&Poor's ścięła w nocy z piątku na sobotę ocenę Stanów Zjednoczonych z maksymalnej AAA do AA+. Za tym słabnie też dolar. Dla porównania jego cena w środę wynosiła zaledwie 2,96 zł.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN