Rośnie liczba krajów z gigantycznym długiem publicznym. W porównaniu z Włochami Polska ma dług pod kontrolą. Na tle innych krajów naszego regionu Europy nie jest tak różowo. W 2011 roku będziemy wraz z Łotwą ustępować tylko Węgrom - pisze "Rzeczpospolita".
Dług publiczny będzie rosnąć w Unii jeszcze przez dekadę. Z nieoficjalnej prognozy Komisji Europejskiej, którą częściowo udostępniono „Rzeczpospolitej” wynika, że w 2020 roku dług publiczny w UE będzie wynosił 120 procent produktu krajowego brutto. To dwukrotny wzrost w porównaniu z przedkryzysowym 2007 rokiem, gdy zobowiązania państw UE nie przekraczały 60 proc. ich zsumowanego dochodu.
To także znacznie więcej niż prognozowany przez KE wskaźnik 80 proc. PKB w 2010 roku, a więc w momencie, kiedy teoretycznie kryzys będzie już poza nami. To oznacza, że kolejne lata zakładanego wzrostu gospodarczego nie przyniosą automatycznej poprawy finansów publicznych. Najgorzej będzie w Irlandii, gdzie – przy braku zdecydowanych działań – zobowiązania państwa mogą sięgnąć aż 200 proc. PKB.
Kryzys pogrążył nas w długach
Wszystkiemu winny trwający kryzys. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że wydatki na nadzwyczajne fiskalne pakiety antykryzysowe będzie można zrównoważyć w ciągu dwóch – trzech lat. Ale już teraz widać, że wyłożone pieniądze były tak duże, a ożywienie może być tak delikatne, że spodziewane wpływy finansów publicznych jeszcze długo nie będą równoważyć bieżących wydatków. W konsekwencji zobowiązania państw wobec przyszłych pokoleń będą rosły.
Tymczasem unijny pakt stabilności i wzrostu mówi, że dług publiczny nie może przekroczyć 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy – 3 proc. PKB.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu