Jest furtka w przepisach, dzięki której szefowie państwowych spółek mogliby zarabiać więcej niż przewiduje ustawa kominowa - pisze "Puls Biznesu". Obecnie stosunkowo niskie zarobki odstraszają najlepszych menedżerów od pracy w spółkach Skarbu Państwa.
Jak zauważa "PB", obecnie według ustawy kominowej praca menedżera, który zarządza tysiącami pracowników, co roku wypracowuje miliardowe zyski i wypłaca właścicielom setki milionów złotych dywidendy, jest warta około 19 tys. brutto miesięcznie.
Według ekspertów to wielokrotnie za mało. Jest jednak szansa, że niektórzy szefowie państwowych firm wkrótce dostaną podwyżkę. 3 marca na walnym PZU SA akcjonariusze zajmą się "zmianą zasad wynagradzania i wynagrodzeń dla członków zarządu". Co można zmienić skoro ustawa nakładająca limit wciąż obowiązuje?
- Intencją jest otworzenie furtki dla rady nadzorczej do wprowadzenia bardziej elastycznych form zatrudniania menedżerów np. w formie umowy o zarządzanie spółką. Oczywiście z zachowaniem wszelkich przepisów prawa i norm nadzoru - mówi w rozmowie z "PB" Maciej Wewiór, rzecznik ministerstwa skarbu państwa.
Na pierwszy rzut oka zmiana bez znaczenia - kominówka krępuje zarówno przy umowie o pracę, jak i przy kontrakcie menedżerskim (tym jest umowa o zarządzanie spółką). Z jedną istotną różnicą - zgodnie z art. 2 ust. 3 ustawy kominowej ograniczenia wynagrodzenia nie stosuje się, jeśli podmiot zarządzający (menedżer lub wynajęta firma) na własny koszt wykupi polisę OC - zauważa "PB". Wówczas kontrakt może być zawarty na dowolnych zasadach.
Przepis nie jest nowy, ale do niedawna był martwy. Precedens już jest - na podstawie takiego kontraktu menedżerskiego zatrudnione są władze Gaz-Systemu, operatora naszych gazociągów.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu