Najpierw Gazprom zagroził, że odetnie dostawy gazu na Ukrainę w czwartek o 8 rano (czasu polskiego). Potem Kijów wezwał Moskwę do "niezwłocznego wznowienia" rozmów. Mediować mieliby przedstawiciele Komisji Europejskiej, ktora już wyraziła swoje zaniepokojenie sytuacją na Wschodzie.
Notę w sprawie rozmów przekazano z inicjatywy prezydenta Wiktora Juszczenki rosyjskiej ambasadzie w Kijowie.
Strona ukraińska proponuje, do czasu podpisania nowego kontraktu, utrzymanie tego samego poziomu dostaw i tranzytu gazu a także jego ceny. przedstawiciel urzędu prezydenckiego ds. bezpieczeństwa energetycznego Bohdan Sokołowski.
Zakręcą kurek
- Wobec niepodpisania kontraktu z Gazpromem nie ma żadnych podstaw, by dostarczać gaz poza terytorium celne - oznajmił wcześniej prezes koncernu Aleksiej Miller. Jak podkreślił, cała odpowiedzialność za taki stan rzeczy spoczywa na stronie ukraińskiej.
Mimo takiej decyzji Gazpromu Ukraina już zapowiedziała, że Kijów gwarantuje tranzyt gazu rosyjskiego w kierunku Unii Europejskiej przez swoje terytorium.
Za wysoka cena dla Kijowa
Gazprom zaproponował Ukrainie sprzedaż gazu w 2009 r. po cenie 250 dol. za tysiąc m sześć. W 2008 r. cena ta wynosiła 179,5 dol. - powiedział rosyjski premier Władimir Putin.
Jak podkreślił, proponowana cena jest niższa od rynkowej, gdyż Rosja zdaje sobie sprawę z trudności gospodarczych Ukrainy.
Tymczasem przedstawiciel prezydenta Wiktora Juszczenki ds. bezpieczeństwa energetycznego, Bohdan Sokołowski stwierdził, że taka cena jest nie do przyjęcia przy jednoczesnym zachowaniu dotychczasowej stawki za tranzyt paliwa po terytorium Ukrainy - Takie jest stanowisko ukraińskiej delegacji [na prowadzonych w Moskwie rozmowach o kontraktach gazowych na przyszły rok - red.] - powiedział Sokołowski w rozmowie z agencją Interfax-Ukraina.
Ukraina szantażuje?
Kilka godzin wcześniej Gazprom ostrzegł, że w przypadku niedogadania cen z Moskwą i odcięcia przez Gazprom kurka Kijów zamierza skonfiskować gaz płynący przez jej terytorium na zachód.
- Nie możemy nazwać stanowiska Ukrainy inaczej niż szantaż - powiedział Aleksander Miedwiediew, szef eksportu w Gazpromie, odnosząc się do listu rzekom przekazanego przez ukraińską firmę Naftohaz. - Oni szantażują Gazprom, Rosję i Zachodnią Europę.
Istnienia listu nie potwierdza jednak ukraińska pani premier Julia Tymoszenko. - Nie widziałem takiego listu i wątpię, by pismo tej treści w ogóle mogło być wysłane - powiedziała.
Putin martwi się o Europę
Premier Władimir Putin powiedział jednak publicznie, że takie ukraińskie ultimatum istnieje. - Nasi ukraińscy partnerzy oficjalnie nas ostrzegli, że jeśli nie zostanie podpisany kontrakt na dostawy gazu na Ukrainę, uniemożliwi ona tranzyt naszego gazu dla głównych klientów w Europie Zachodniej - oświadczył Putin podczas transmitowanej w telewizji rozmowy z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem.
- Taka decyzja Ukrainy miałaby moim zdaniem bardzo poważne konsekwencje dla samego państwa tranzytowego - oznajmił Putin. - I to nie tylko w stosunkach z Rosją jako dostawcą, lecz także w stosunkach z naszymi klientami w państwach Unii Europejskiej - zaznaczył.
Ukraina: gaz do Europy dotrze
Tymczasem władze w Kijowie zapewniają, że bez względu na wynik rosyjsko-ukraińskich rozmów nikt nie ucierpi - ani Ukraińcy, ani Europejczycy.
- Ukraina gwarantuje bezpieczny, rzetelny, stały transport rosyjskiego gazu naturalnego do krajów europejskich przez własne terytorium - oznajmił zastępca szefa kancelarii
Nasi ukraińscy partnerzy oficjalnie nas ostrzegli, że jeśli nie zostanie podpisany kontrakt na dostawy gazu na Ukrainę, uniemożliwi ona tranzyt naszego gazu dla głównych klientów w Europie Zachodniej Władimir Putin
KE liczy na negocjacje
Komisja Europejska wyraziła w środę nadzieję, że spór na linii Kijów-Moskwa dotyczący kwestii gazowych uda się rozstrzygnąć na drodze negocjacji. SzeF KE Jose Manuel Barroso rozmawiał na ten temat telefonicznie z premierem Rosji Władimirem Putinem. Barroso zaznaczył, że rozwiązanie sporu o gaz nie może narazić na szwank transportu tego surowca na Zachód.
Z kolei rzeczniczka KE Christiane Hohmann podkreśliła w środę, że Komisja ciągle traktuje konflikt jako "dwustronny spór handlowy" między Ukrainą i Rosją. - Śledzimy sytuację bardzo uważnie - dodała jednak Hohmann.
Trudno się temu dziwić, bo Rosja zapewnia jedną czwartą unijnego zapotrzebowania na gaz, a 80 proc. dostaw idzie przez Ukrainę.
Sprawa długu (nie)rozstrzygnięta
To kolejna odsłona rosyjsko-ukraińskiego sporu gazowego. W środę Gazprom oświadczył, że strona ukraińska rozpoczęła spłacanie wartego 2 mld dolarów długu, co dotąd było głównym powodem kryzysu.
Naftohaz miał przelać na konto pośrednika w handlu gazem, spółki RosUkrEnergo kwotę 1,5 mld dolarów. Pieniądze - jak oznajmił Aleksander Miedwiediew - jeszcze nie dotarły. Tu, pozostaje także kwestia odsetek; jak się okazuje - spornych.
- Z pewnością nic już więcej dzisiaj nie zapłacimy - oznajmił rzecznik Naftogazu Wałentin Zemlanski. - Kwestia odsetek karnych powinna być rozwiązana drogą arbitrażu. Według wyliczeń rosyjskiego giganta, odsetki za opóźnienia w płatnościach wynoszą 450 mln dolarów.
Źródło: Reuters, PAP, bbc.co.uk