W poniedziałek od rana złoty znów traci na wartości. Powód? Pogorszenie się nastrojów na globalnych rynkach i napięta sytuacja polityczna w naszym regionie.
Na koniec dnia euro kosztowało 4,73 zł, o 8 groszy więcej niż w piątek. Dolar podskoczył o całe 10 groszy do 3,60 złotego. Frank szwajcarski zyskał 6 groszy i kosztował 3,12 zł.
Jak mówi ekonomista Banku BPH Adam Antoniak: - Polska waluta osłabia się w warunkach utrzymującej się niepewności politycznej w krajach regionu - dymisje rządów w Czechach i na Węgrzech oraz wzrostu globalnej awersji do ryzyka przy spadających giełdach w Europie.
Według ekonomisty, osłabieniu złotego sprzyja także pogorszenie nastrojów na światowych giełdach, czyli duże spadki giełd amerykańskich w piątekoraz azjatyckich w nocy.
Winne koncerny motoryzacyjne
- Pogorszenie klimatu inwestycyjnego na świecie, co m.in. przełożyło się na 4,5-proc. spadek tokijskiej giełdy, czy przekraczające 3 proc. spadki we Frankfurcie, to efekt obaw przed konsekwencjami ewentualnego bankructwa amerykańskich koncernów GM i Chrysler. Administracja prezydenta Obamy nie jest zadowolona z restrukturyzacji obu motoryzacyjnych kolosów (w weekend do dymisji został zmuszony prezes GM Rick Wagoner), co rodzi obawy, że jedną z opcji rozwiązania sytuacji będzie bankructwo - pisze Marcin R. Kiepas na stronach xtb.pl.
Jednak wieczorem polskiego czasu Chrysler i Fiat podały, że osiągnęły porozumienie, co było warunkiem dalszej pomocy przez rząd USA dla Chryslera. Nie poprawiło to jednak nastrojów na Wall Street. A w najbliższych dniach notowania złotego będą zależeć od tych nastrojów.
Bez istotnych danych
Dodał, że już rano została przełamana granica 4,70 zł za euro i - jeśli nic się niespodziewanego nie wydarzy - wkrótce złoty może znaleźć się w okolicach 4,75 za euro.
- To bardzo prawdopodobny scenariusz, ponieważ na poniedziałek nie zaplanowano żadnych istotnych publikacji makroekonomicznych, zarówno w kraju, jak i na świecie. W tej sytuacji decydujący dla rynku walutowego będzie sentyment, a ten jest, niestety, coraz gorszy, szczególnie po takich informacjach, jak możliwość upadku firm z branży motoryzacyjnych w USA - tłumaczył Antoniak.
W poniedziałek ok. godz. 10.30 za jedno euro trzeba było zapłacić 4,72 zł, za dolara 3,58 zł, a za franka 3,11 zł.
W piątek po godz. 17:40 za euro płacono średnio 4,65 zł, a za dolara 3,5 zł.
Źródło: bankier.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu